sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 18

Narrator
Wciągnięta Rydel była zbyt zajęta oglądaniem bajki, żeby usłyszeć stukanie do drzwi do czasu, gdy poczuła na swojej twarzy mocny PLASK ...
- Ała... co ty robisz?! - syknęła oburzona blondynka  - Nie masz co robić tylko walić mnie po twarzy??
- Kobieto, ktoś wali, stuka i kopie w te drzwi a ty siedzisz tu jak słup soli i oglądasz My Little Pony? Może byś ruszyła swoje szanowne cztery litery i otworzyła co? Nie widzisz że nawala mnie łepetyna??
- Oo to ktoś puka ?? - spytała jakby udawała durnia ...
- Nie wiesz, ktoś stoi i czeka na zbawienie.. - odpowiedziała z ironią na głupie pytanie blondynki.
- Aa no to po co ta cała checa - wzruszyła ramionami Rydel, leć po popcorn i oglądamy baję. Laura pacnęła się dłonią w czoło, zwlokła z łóżka i otworzyła drzwi. Gdy zobaczyła stojącego za nimi Rossa pożałowała, że tylko po to się podniosła. Prychnęła i już chciała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale chłopak przytrzymał je ręką.
- Kazali mi odwieźć cię do domu. Skorzystasz, czy chcesz iść pieszo? - syknął. Dziewczyna westchnęła, ale przystała na tą propozycję, zgarnęła swoje rzeczy i wyszła za nim z pokoju. W korytarzu zawahała się jednak.
- Słuchawki... - westchnęła.
- Co? - spytał zdezorientowany Ross.
- Gucio, "słucham się mówi". Zaraz przyjdę. - rzuciła elegancko torebkę na środek korytarza i popędziła do pokoju Rikera. Weszła - a właściwie wbiegła - oczywiście bez pukania. Z powodu zasuniętych rolet, w pokoju panował półmrok (bosz, jak to poetycko brzmi *o* - C.). Chłopak leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Brunetka przeczuwała że śpi, więc podeszła po cichutku do szafki, chwyciła słuchawki siostry i już chciała wyjść, gdy poczuła ucisk na nadgarstku. spojrzała w górę i wrzasnęła na widok potarganego Rikera.
- Nie strasz mnie tak, idioto! - krzyknęła.
- To może zostawisz moje słuchawki, co? - spytał retorycznie patrząc wymownie na rękę dziewczyny.
- Ooo.. a to nie są słuchawki Van? - zdziwiła się.
- Myślisz, że Van miałaby słuchawki ze Spider-manem? - Laura spojrzała w dół i dostrzegła na kabelku trzymanych w dłoni słuchawek maleńką figurkę wspomnianego człowieka-pająka, po czym pacnęła się dłonią w czoło.
- Ciebie tym bardziej o to nie podejrzewałam... - wymamrotała. Nie mogła tego dostrzec w tym świetle, ale Riker leciutko się zarumienił. Dla pewności chłopak odwrócił się, podszedł do biurka i podał Laurze słuchawki Van, po czym bezceremonialnie wypchnął ją na korytarz tłumacząc, że chce spać. Lekko zaskoczona Laura stała chwilę na korytarzu, po czym uśmiechnęła się do siebie i ruszyła w stronę drzwi wejściowych, gdzie czekał na nią Ross.
- Idziemy? - uśmiechnęła się słodko. Blondyn wyglądał na lekko zaskoczonego, ale wolał nie pytać. Otworzył drzwi i jak prawdziwy dżentelmen puścił Laurę przodem. Później otworzył zszokowanej Laurze drzwi do auta. Brunetka spojrzała na niego dziwnie, więc blondyn nachylił się do niej i szepnął do ucha
- Jesteśmy parą, tak? - Laura zarumieniła się lekko, ale nie protestowała. Jeśli będą przekonujący, możliwe że te katusze niedługo się skończą.
- Co zrobiliście z Maią? - spytała gdy ruszyli
- Odwieźliśmy ją do domu - odpowiedział Ross nie spuszczając wzroku z drogi. I znów nastała niezręczna cisza. Przerwała ją Laura:
- No to o czym tam z nią gadałeś? - próbowała przyjąć obojętny ton ale jej nie wyszło.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć - odpowiedział ze złością. Co zdenerwowało brunetkę jeszcze bardziej. Są w związku, co prawda nie z własnej woli, ale są. Nie powinni mieć przed sobą zobowiązujących tajemnic. Zaczęła myśleć że zapewne Ross zdradza ją z Maią, o ile można to tak nazwać. Na samą myśl o tym że między nimi może coś być robiła się czerwona ze złości. Nikt nie będzie jej omamiał chłopaka, nawet jeśli jest on z przymusu.
- Spokojnie nie zdradzam cię - usłyszała po chwili.
- Hę? - zapytała
- Nie zdradzam cię - powtórzył.
- Wcale o tym nie myślałam - skłamała.
- Aha jasne. Masz zazdrość wymalowaną na twarzy - wyszczerzył się do brunetki.
- Szlag... Znaczy, wcale nie jetem zazdrosna o tego paszczura. I patrz na drogę bo się rozbijemy.
Blondyn tylko zaśmiał się pod nosem i powiedział po cichu. Punkt dla mnie. Nie minęło pięć minut kiedy podjechali pod dom sióstr Marano. Laura szybko odpięła pas i rzucając szybkie: "Cześć" chciała wysiąść ale Ross zamknął drzwi. Popatrzyła na niego zszokowana.
- Co robisz?
- Czas scementować nasz związek kochanie. Mamy widownię.
- Pierdolisz... - powiedziała
- Nie pierdoliłbym w samochodzie - Laura potrzebowała kilku sekund na przetworzenie żartu, po czym pacnęła się dłonią w czoło. Blondyn nie przejmując sie tym, ujął twarz brunetki i delikatnie pocałował. Wiedział jednak ze to nie może się za szybko skończyć, więc kiedy nie napotkał oporu kontynuował coraz bardziej przekraczając granice delikatności. Brunetka się nie sprzeciwiała, prowokowała wręcz chłopaka do coraz głębszych pocałunków. Oboje nie chcieli przerywać czynności. Jednak kiedyś musiało to nastąpić. A powodem było walenie w szybę. Oderwali się od siebie i spojrzeli na "przerywacza" czynności która ich tak pochłonęła.
- Czy wyście już do reszty poszaleli!? - krzyknęła Van, czyli nasz "przerywacz" - Miziać się na środku ulicy i jeszcze w dodatku w samochodzie. Do domu ale już.
Laura sięgnęła do pasa żeby się odpiąć, kompletnie zapomniała że zrobiła to już wcześniej kiedy Van dodała:
- Siostrzyczko jak chcesz kontynuować to zaproś blondaska do domu - mrugnęła i uciekła.
Brunetka natomiast skierowała swój wzrok na blondyna...

2 tygodnie później
Trzy brunetki biegły jak szalone po chodniku kierując się w stronę centrum handlowego. Były to oczywiście Laura, Van i Raini a powodem ich szaleńczego biegu był fakt że nie miały prezentu urodzinowego dla Rydel, który był im potrzebny już na jutro. Przez to Laura nie zauważyła wystającej płytki, potknęła się i zaliczyła glebę. Zdarła sobie przy tym wnętrze dłoni i kolana.
- Ała! - krzyknęła zwracając na siebie uwagę wszystkich oprócz swoich towarzyszek które biegły dalej, taranując przechodniów. - Nie, nic mi nie jest spokojnie, biegnijcie dalej. Dogonie was! - krzyknęła z ironią
- Spoko! - usłyszała Van i straciła je z pola widzenia.
- Co...? Ugh, świetnie. Zostawiły mnie, czopy jedne. Ja im jeszcze pokażę... zostawić mnie tak po prostu na chodniku. Dostanie im się. - gadała sama do siebie wkurzona, czego skutkiem było natychmiastowe usunięcia jakiegokolwiek luda w promieniu kilometra.
- Widzę, że zaliczyłaś niezłą glebę - usłyszała znajomy głos. - Podwieźć cię?
- O shit - szepnęła kiedy przed sobą ujrzała Rossa.
- Chyba nie przepuścisz takiej okazji, kochanie - dodał po chwili kucając przy dziewczynie.
- Nie trzeba, poradzę sobie. Zresztą nie mam ochoty na jazdę twoim zakichanym samochodem - odpowiedziała.
- Jeśli dobrze pamiętam to ostatnio w nim nie kichałaś, raczej wcierałaś swój malinowy balsam do ust w moje - zaśmiał się i podniósł. - No chodź, przecież nie pójdziesz taka zakrwawiona. Opatrzę cię i zawiozę do tego centrum, a właśnie masz tu klucze od domu. Po tym, jak wam powiedziałem że jutro jest impreza wyleciałyście z prędkością światła.
- Ech... no dobra, dzięki - podniosła się z ziemi i udała się za blondynem do samochodu.W pewnym momencie potknęła się po raz drugi lecz tym razem przed upadkiem powstrzymały ją silne ręce blondyna .
- Puszczaj mnie sama sobie poradzę - powiedziała odsuwając się od Rossa . Doszli do samochodu i po chwili udzielił się chłopak:
- Siadaj - powiedział do niej otwierając bagażnik.Wziął wodę utlenioną, gaziki i plastry z opatrunkiem
- Po co ci tu to wszystko? To tylko zdarte kolana. Chyba nie widziałeś jak wyglądała Van w wieku 6 lat...- zapytała zdezorientowana Laura.
- Masz racje, nie widziałem. Ale to wszystko po to, by ratować z opresji ładne dziewczyny, które potem chcą się odwdzięczać - odpowiedział jak gdyby nigdy nic. Laura już podniosła rękę by mu przywalić, ale powstrzymał ją.
- Dobrze ci radzę, nie rób tego - zaśmiał się chłopak
- A to niby czemu? - spytała, po czym poczuła na kolanie bardzo silne pieczenie. wrzasnęła.
- Bo to nie woda utleniona, tylko spirytus - zaśmiał się blondyn. (pieprzony sadysta. kiedyś zacięłam się żyletką i polałam spirytusem. myślałam że mi palec odpadnie z bólu... T^T - Ciasteczko )
- Menda - syknęła głosem pełnym jadu i bólu.
- Miło mi a ja Ross.
- Haha, suchar stary jak świat - znów pieczenie i wrzask brunetki.
- Coś mówiłaś?
~*~
Pół godziny później 2 brunetki błąkały się po centrum szukając prezentu dla Rydel. Okazało się to trudniejsze niż początkowo myślały. totalne 0 pomysłów. 
- Cholera, nie mógł nam wcześniej przypomnieć?! - wyżalała się Raini. - Tak z tydzień temu?! Przecież wiadomo, że mamy sklerozę. Wtedy miałybyśmy więcej czasu na szukanie prezentu, można by coś zamówić z neta albo przeszperać więcej skle... - urwała, bo zobaczyła że od dłuższego czasu idzie sama. Obejrzała się do tyłu i ujrzała Van gapiącą się na wystawę jakiegoś sklepu. Chwilę później dziewczyna wbiegła do sklepu. Raini ruszyła za nią przepychając się przez tłum idący w drugą stronę i rzucając co jakiś czas "przepraszam!". Już kilka metrów od wejścia do sklepu usłyszała krzyk przyjaciółki.
- Ale jak to nie mogę go kupić?! - westchnęła i przyspieszyła. Wbiegła do sklepu, mruknęła pod nosem "dzieńdobry" i spojrzała pytająco na Van. Ta zrozpaczona rzuciła się na Raini.
- Ci źli ludzie nie chcą mi sprzedać tego miśka z wystawy. - Raini odwróciła się i ujrzała 1,5 metrowego, pluszowego niedźwiedzia.
- Czy ciebie do reszty posrało?! Chciałaś go kupić?!
- No tak, dla Rydel.. - mruknęła nie patrząc na przyjaciółkę. Raini złapała się za głowę.
- Całe życie z debilami... - mruknęła cichutko.
- Co?
- Nic nic. A powiesz mi, jak chciałaś go zanieść do domu?!
- No normalnie, w 3 dałybyśmy radę...
- I chciałaś tak iść przez pół miasta?! - Załamała się Raini. - Nie odpowiadaj... - dodała szybko. Van zrobiła minę pt. nikt mnie nie kocha, ale odpuściła. W tym momencie do sklepu weszła Laura, a za nią Ross.
- Mogę wiedzieć, co on tu robi? - zdenerwowała się Van na widok blondyna.
- Też miło mi cię widzieć - mruknął.
- Wszystko wygada Rydel i nie będzie niespodzianki!
- Van, mogłabyś się łaskawie przyciszyć? Słychać cię na drugim końcu centrum.- brunetka zakłopotała się nieco. Ale zaraz znów zaczęła się żalić:
- To dla tego, że nie chcą mi sprzedać tego miśka! - wskazała palcem na wystawę. Laura i Ross odwrócili się we wskazaną stronę, po czym oboje pacnęli się ręką w czoło, czego efektem był foch Van. 
- Czyli to miałby być prezent dla Rydel? - upewniła się Lau. Widząc że siostra się spesza, załamała się. Na szczęście w tym momencie zainterweniował Ross.
- W sumie... to nie jest taki zły pomysł... - Van zaświeciły się oczy, po czym pociągnęła chłopaka za rękaw w stronę lady.
- Masz mi zdobyć tego miśka! - oznajmiła.
- Jak?!
- Nie wiem, użyj osobistego uroku, wynajmij Harry'ego Pottera, przekup sprzedawczynię... Masz go kupić! - spiorunowała go wzrokiem tak, że mimowolnie się wzdrygnął. Zrezygnowany podszedł do lady, skąd spojrzała na niego obojętnie siwowłosa sprzedawczyni. 
- Dzień dobry - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Dopiero teraz się ze mną witasz, dziecinko? - Blondyn lekko wzdrygnął się na dźwięk tych słów. Nienawidził, gdy starsze panie zwracały się do niego w ten sposób. Jednak kontynuował.
- Chcielibyśmy kupić tego miśka. - wskazał na wystawę.
- Nie - ucięła rozmowę kobieta i powróciła do lektury gazety, którą trzymała na kolanach. Jednak Ross dalej próbował.
- A mogę wiedzieć dlaczego?
- Nie. - Nosz co za menda! pomyślał chłopak., ale nie poddawał się.
- Chyba nie rozumiem... Mam pieniądze, zapłacę ile pani zaproponuję.


- Takiego smarkacza na pewno nie będzie stać - mruknęła nie przerywając lektury. Wtedy Ross wyciągnął na ladę spory plik banknotów. Widząc go, Van zaczęła się krztusić, ale Laura i Raini były zbyt zszokowane by jej pomóc. Gapiły się na blondyna jakby nagle wyrosły mu na głowie rogi. SKĄD ON DO CHOLERY WYTRZASNĄŁ TAKĄ ILOŚĆ PIENIĘDZY?! Sprzedawczyni zaświeciły się oczy i natychmiast podała blondynowi cenę, której dziewczyny nie usłyszały, ale z reakcji Rossa, który zaczął się krztusić wywnioskowały, że za pewne była pięciocyfrowa. Van podeszła do lady i spytała jeszcze raz o cenę. Jej reakcja wyglądała podobnie.
- Czy panią bóg opuścił?! 15000 dolców za miśka?! - wydarła się. - Chyba o jedno zero za dużo. Dam pani tysiąc pięćset i chcę dostać tego pluszaka! - Raini i Laura gapiły się na nią z opuszczonymi koparami. Van na prawdę potrafiła być przekonująca.
~*~
Po ok 10 minutach negocjacji brunetka wyszła ze sklepu z dwumetrowym, pluszowym niedźwiedziem i portfelem lżejszym o 2 tysiące dolarów. Za nią podążała dwójka drobnych brunetek i wysoki blondyn, starając się jak najbardziej zwiększyć odległość między nimi a Van, która przyciągała ciekawskie spojrzenia WSZYSTKICH  ludzi w centrum. Ledwo udało się im zapakować pluszaka do auta Rossa. Jakimś cudem zmieścił się tam też kierowca, ale dla dziewczyn nie starczyło już miejsca. Postanowili więc, że chłopak zawiezie Rimo*, bo tak dała mu na imię Van, do domu sióstr Marano, a one się przejdą. Mimo marudzenia Laury, że przecież jest ciężko ranna, w końcu uległa.

********************************************************************************

Proszę bardzo xd odpowiadamy na wasze błagania i publikujemy wcześniej ten rozdział. Osobiście jestem z niego zadowolona (szczególnie ze scen które pisałam). PAMIĘTAJCIE ŻE KOLEJNY 18 STYCZNIA I ZAKODUJCIE TO SOBIE BO POTEM SIĘ NIEPOTRZEBNIE PYTACIE KIEDY NEXT. Będzie napisane z boku w informacjach xd. Piszemy właśnie kolejny rodział który mamy nadzieję będzie najdłuższym jak do tej pory xd
Życzę wam satysfakcji z przeczytanego rozdziału i czekam na komentarze (dłuugie xd)
Niewi :*

CHCE JUŻ TEN ODCINEK *.* będzie tany tany xd


*********************************************************************************No i  JEST ach  było  trzeba trochę czasu poświęcić ale ważne że jest  trochę wcześniej na wasze żądanie ( albo inaczej  prośby ( żeby nie było ;) Myślę że się wam spodoba nie jest on najgorszy (tzn. tak sądzę ) jak dla  mnie to jest spoczko ;) .....          No i to chyba na tyle :**
*Asia*
*************************************************************************
Kurde, chyba pierwszy raz daję komentarz jako ostatnia ;D Ale wczoraj nie miałam czasu, bo moje "kochane przyjaciółeczki" wyciągnęły mnie na krótki spacer, który trwał ponad 4 godziny i przeszłam prawie 20 kilosów ;___; Kazały mi zapylać do ich wsi, 7 kilometrów ode mnie. "Wyjdziemy po cb, idź w naszą stronę"... Przeszłam prawie całą drogę sama .____.
Ale dość gadania, wgl nie mam czasu bo na forum spamują i muszę z nimi xd (w czasie gdy to pisałam pojawiły się 4 nowe posty >.>)
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i wytrzymacie następne 3 tygodnie. i nie proście o następny wcześniej, bo jeszcze nie jest napisany. .-. Od razu powiem, że będzie to chyba najdłuższy i najciekawszy rozdział do tej pory ;D a co tam, narobię wam smaka :3 Scena z Kaichou wyszła genialnie, mimo że widziałam ją 27236 razy śmiałam się jak głupia czytając to. Waham się przed wstawieniem sceny z Toradory, chyba odłożę ją na później.
No, koniec spoilerów, cieszcie się piękną wiosną tej zimy ;*
~Ciasteczko <3

EDIT CIASTECZKA:
Kto usunął moje objaśnienie, skąd wzięło się imię dla miśka? ;-; teraz sama nie pamiętam T^T na pewno jakieś skrócone, japońskie słowo. coś w stylu prezent albo niespodzianka, tyle wam powiem ;D

Możecie dostać ten wasz upragniony 18 rozdział ale...

Jak mówi tytuł xd Z racji ze mamy dobry humor możemy spełnić wasza prośbę i wstawić ale nawet jeśli to na następny trzeba będzie czekać 3 tyg. czyli do 18 stycznia.
Wiec wy zdecydujecie czy chcecie juz czy poczekacie (piszcie w komentarzach)
Całuski Niewi, Ciastko i Asia :*

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Merry Christmas Everyone

Z okazji zbilżajacych się dni całą ekipą życzymy wam zdrowych, spokojnych, radosnych i spędzonych w rodzinnym gronie świąt. Góry wymarzonych prezentów. Udanego sylwestra, z litrami Piccolo xd I życzymy wam satysfakcji z nadchodzących rozdziałów i żebyśmy się wam nigdy nie znudziły xd (takie trochę moje życzenia ale co tam - Niewi)

A przy okazji dziękuję wszytskim za życzenia too bardzo miłe z waszej strony. Takie zwykłe najlepszego a cieszy. I śmieszy mnie że napisaliście wy a moja (nie wiem jak ją określić) przyjaciółka (?) zadzwoniła dopiero jak ją ktoś ochrzanił ehh... Ale dziękuję wam bardzo i jeszcze raz wszytskiego co najlepsze :D

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 17 "Co będę z tego miał?"

Narrator
Rodzeństwo Lynchów wraz z Elingtonem usłyszeli wrzask a potem odgłos walącego się czegoś po schodach. Pobiegli w tamtą stronę i okazało się że tym "czymś" były Laura z Maią które teraz leżały na dole, nieruchomo. Przerażeni zbiegli na dół o mało się nie wywalając. Ross ukucnął przy Laurze i sprawdził czy żyje, reszta natomiast okrążyła ich i przyglądała się. Nikt nie zainteresował się leżącą metr dalej drugą brunetką. Lecz kiedy Ross poinformował że dziewczyna oddycha, Rydel powiedziała do Ella:
- Idź zobacz czy druga też żyje.
- Czemu ja? - zapytał zaskoczony brunet.
- Bo cię proszę - odpowiedziała uśmiechając się delikatnie.
Chcąc nie chcąc, chłopak podszedł do Mai i pochylił się nad nią żeby sprawdzić puls i oddech. Kiedy tylko to zrobił dziewczyna nagle ożyła, krzyknęła:
- Wiedziałam że się o mnie martwisz Roosiu - i wpiła się brunetowi w usta. Wszystkim wyszły oczy z orbit kiedy to zobaczyli . Po chwili w pomieszczeniu rozległ się głos Ella :
- Weź dziewczyno puszczaj mnie i się ogarnij ... - krzyczał odsuwając się zaskoczony brunet, no bo skąd niby mógł wiedzieć  że pani czopek tak zareaguje ( mówiąc pani czopek mam na myśli Maie)
- Oj ty mój urwisku nie drocz się ze mną tylko podnieś mnie i zanieś do swojego pokoiku...- powtórzyła brunetka
- Fuuu  puszczaj mnie ofiaro losu.. - powtórzył  głośno chłopak
- Ale kotku to przecież ja twoja Maia ... - powiedziała uśmiechnięta
- Ale ja to ja, czyli nie Ross, kobieto! A więc mnie łaskawie puść! - krzyknął podirytowany Ell
Maia i Elington kłócili się jak dwoje przedszkolaków. Każdy skręcał się ze śmiechu widząc tę dwójkę. Ale Ross w pewnym momencie poczuł jak ktoś przyciąga go do siebie i zarzuciła mu ręce na szyję. W pewnej chwili usłyszał za sobą cichy głos Laury:
- Kwaziu jesteś taki kochany i silny i wiesz że masz najpiękniejsze oczy na świecie?- usłyszał po chwili
- Że co, proszę?! -  słysząc słowa Laury Ross znieruchomiał... ale z drugiej strony zaczęło mu się to nawet podobać więc zaczął się z nią droczyć.
- Proszę zabierz mnie ze sobą na górę, proszę..
- A co z tego będę miał? ?? - spytał uwodzicielsko
- Pokażę ci na górze....- powiedziała równie uwodzicielskim głosem
- Ale co masz zamiar mi pokazać ? -  ponownie zapytał chytrze
- Oj Kwaziu nie bądź niecierpliwy .. przecież mówię że dowiesz się na górze..
- Czy tylko ja mam ciekawy pomysł na to, co ona chce mu pokazać? - spytał Rocky, a Rydel wybuchnęła śmiechem. Ross zarumienił się lekko, po czym ściągnął ręce brunetki z pleców.
- Musiałaś się nieźle walnąć w głowę... - mruknął do niej. - Zaniosę ją na górę.
Blondyn wziął niezmiernie szczęśliwą Laurę na ręce i wszedł na schody.
- Rooosss?! - wykrzyknęła oburzona Maia. Blondyn oczywiście całkowicie ją zignorował i kontynuował
wspinaczkę.
-Roooss?!- powtórzyła jeszcze bardziej wkurzona zaczynając wbiegać na schody . Chłopak widząc reakcję dziewczyny zaczął  uciekać jak strzała. Szybko odłożył Laurę na łóżko i zatrzasną Mai drzwi przed jej wielkim kinolem.
- Otwieraj to kotku - krzyczała waląc w żółte drzwi blondyna ale on tylko zjechał po nich plecami w dół i odetchnął z ulgą. Nagle do chłopaka podeszła na czworaka Lau :
- Ej pysiu czemu sobie poszedłeś ?? - spytała słodziutkim głosikiem  idąc dwoma palcami po jego torsie.
- Emm... noo bo ten... eee... - Ross zaczerwienił się jak burak ,ale w pewnym momencie  pomyślał (nie no on pomyślał??? to chyba coś nowego O.O. Asia. ) i doszedł do wniosku że brunetka i tak nic nie zapamięta więc czemu by nie wykorzystać takiej sytuacji? Zaczął przybliżać się do Laury ujmując jej twarz w prawie że dokonanym pocałunku kiedu w  pewnym momencie ktoś walnął w drzwi  ale tak mocno że blondyn uderzył dziewczynę w głowę. Nagle rozkoszna Laura znów zmieniła się  w groźnął dziewczynkę i na cały dom krzyknęła:
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa  .....!!!!!
Chłopak szybko odsunął się  od zdenerwowanej brunetki. Laura dała mu z liścia i to tak porządnie, że na policzku został krwisto czerwony odcisk palców. Już miała wyjść z pokoju lecz gdy pociągnęła za klamkę dziwnym trafem ona odpadła:
- Cooooooo?? Specjalnie to zrobiłeś - powiedziała groźnie, kierując klamką w stronę chłopaka.
- Oczywiście, nie mam co robić tylko rozwalać sobie drzwi od pokoju - odwarknął trzymając się za policzek.
- Ross, kotku otwieraj - wyła dalej Maia. 
Laura zaskoczona popatrzyła na blondyna.
- No i co się gapisz? Jakbyś się nie zwaliła ze schodów i mnie nie prowokowała to byś tutaj nie stała a mnie nie bolał by policzek - warknął znów. - No i tamta by mi drzwi nie rozwalała. Nic ci nie zrobiłem, po za tym że spełniłem twoją prośbę o wniesienie kiedy majaczyłaś.
Usiadł na łóżku plecami do brunetki.
- To czemu byłeś tak blisko mnie? - próbowała się bronić przed wyrzutami sumienia.
- Sama do mnie przylazłaś i tylko jęczałaś: "Kwaziu zabierz mnie na górę, Kwaziu", uznałem że się za mocno walnęłaś. Więc cię wziąłem, a ta wariatka za mną biegła. Dostałem drzwiami, zderzyliśmy się głowami i odzyskałaś rozum. Dwuznacznie odbierając sytuację. Nie wszyscy są tacy że od razu coś takiego wykorzystują - zakończył wywód i położył się, zakładając ręce za głowę. Spojrzenie skierował na sufit.
Po kilkuminutowym milczeniu blondyn odezwał się:
- Wiesz ja to bym na twoim miejscu chociaż przeprosił - skierował wzrok na brunetkę, która wyglądała jakby otrząsnęła się z transu.
- Przepraszam - szepnęła i podeszła bliżej łóżka. - Tyle wystarczy?
- Nie - odpowiedział cwanie. - Ucałujesz jeszcze miejsce gdzie mnie walnęłaś i będziemy kwita.
- No chyba sobie kpisz - pisnęła, bała się to zrobić, bo chłopak i tak miał sytuacyjną przewagę.
- Nie, to tylko policzek i tak jako moja dziewczyna będziesz musiała robić gorsze dla Ciebie rzeczy - skwitował i oczywiście miał rację. Laura doskonale sobie z tego zdawała sprawę. Usiadła na łóżku i pochyliła się nad blondynem, kiedy zobaczyła swoje "dzieło sztuki" syknęła:
- Ała.
- Widzisz Ciebie boli od samego patrzenia, to co ja mam powiedzieć? - zaśmiał się.
Delikatnie pocałowała chłopaka w policzek od którego biło gorąco. Zmieniła pozycję żeby było jej wygodniej i ponowiła czynność jeszcze parę razy. Przestała i spojrzała na chłopaka. Ich twarze dzieliło zaledwie 30 centymetrów więc mogła dokładnie mu się przyjrzeć. Na twarzy nie było widać zarostu, jak na chłopaka miał długie rzęsy i pełne usta. Badała wzrokiem każdy centymetr aż doszła do błyszczących oczu które wpatrywały się w nią ze zdziwieniem i ciekawością.
- Wystarczyło raz - wydusił zmieszany trochę chłopak.
- Wiem, ale chciałam żeby przestało cię boleć. Niesłusznie ci go wymierzyłam.
- Z grzeczności nie zaprzeczę - uśmiechnął się a w jego oczach pojawiły się iskierki, nie umknęło to uwadze dziewczyny, która wkurzona krzyknęła:
- Mam poprawić?!
- Nie, nie.. - przestraszył się blondyn. W takich chwilach bardzo przypomina swoją siostrę... pomyślał
- Mogę dotknąć twoich ust? - zapytała nagle dziewczyna
- Eee... słucham? - spytał zszokowany. Znowu majaczy?
Brunetka jednak nie ponowiła pytania tylko powoli zaczęła zbliżać się do ust chłopaka, którego sparaliżowało. Nie wiedział co robić. Zrzucić dziewczynę czy nie. Ciekawość jednak wygrała. Dystans się zmniejszał, oboje byli jak w transie. Nie kontrolowali swoich zachowań. Kiedy pozostał już tylko mały kawałeczek, drzwi się otworzyły, a raczej wyleciały z zawiasów, a do ich uszu trafiło głośne: NIEEEEE! Oboje się od siebie oddalili jak gdyby nigdy nic, lecz Maia wszystko zauważyła  i wredota jedna rzuciła się na zszokowaną Laurę .
- Osz ty zołzo, łapy precz od mojego Rossiunia!!!! -wydzierała się na cały dom wkurzona brunetka. Wszyscy zebrali się dookoła dziewczyn i zaczęli je rozdzielać .Laura powoli przestała ukazywać znaki życia bo Maia dusiła ją z całych sił dlatego każdy walił , kopał ,a nawet GRYZŁ ( tak, mam tu na myśli Rydel -_- Asia ) co dziwnym trafem poskutkowało. Laura łapała powietrze jak opętana - no ale co tu się dziwić jak taka godzilla mutant zacznie kogoś podduszać to normalnie brak słów... (zaraz mi się skojarzyło z matką Madzi xd - Ciasteczko.)
- Nic ci nie jest? Możesz wstać?- zaniepokoiła się Rydel i podała Laurze rękę. Brunetka wsparła się na niej całym ciężarem ciała i z trudem podniosła do pozycji siedzącej. Rydel starała się z całej siły nie okazywać jak jej ciężko. Kiedyś to Laurze wypomni, ale teraz za bardzo się o nią martwi.
- Wyprowadźcie tą wariatkę z domu - mruknęła do Rocky'ego i Rossa przytrzymujących szamoczącą się Maię, co spotkało się z bardzo głośnym sprzeciwem wspomnianej brunetki.
- Ucisz się łaskawie, głowa mnie boli... - mruknęła siedząca na łóżku Laura. Maia zmierzyła ją wzrokiem, po czym wydarła się jeszcze głośniej. Tym razem Rydel nie wytrzymała i bezceremonialnie podeszła do brunetki, po czym dała jej z liścia. Nie było to jakoś szczególnie mocno (Van zrobiła by to 3 razy mocniej) ale Maia i tak wydarła się na przekur dla blondynki jeszcze głośniej, jak to boli i jaka to ona jest nieszczęśliwa. Nieszczególnie przejęci tym przedstawieniem Ross i Rocky wyprowadzili ją na korytarz, znieśli po schodach i wynieśli z domu, po czym wpakowali do samochodu i odjechali. Obserwująca całe zdarzenie z okna sypialni Rossa Laura odetchnęła z ulgą.
- Wreszcie chwila ciszy... przyniesiesz mi lodu? -spytała blondynkę
- Czyli jednak cię boli... - westchnęła.
- No raczej, nie słyszałaś jak łupnęłam?!
- No to czemu twierdziłaś, że jest w porządku, dziewczyno?!
- Przecież nie będę się płaszczyć przed Rossem, tak nisko jeszcze nie upadłam... - spojrzała z wyrzutem na Rydel. Młoda Lynch tylko westchnęła i poszła na dół, a brunetka opadła na plecy i wtuliła się w narzutę na łóżku jej "chłopaka". Pachniała przyjemnie, proszkiem do prania, wodą kolońską i owocowym szamponem, czyli po prostu... NIM. Rozkoszowała się tą chwilą, kiedy nagle oprzytomniała i zerwała się na równe nogi.
Leżała w JEGO pokoju, wtulona w JEGO pościel i wdychając JEGO zapach a nie za bardzo jej to przeszkadzało, wręcz podobało się jej to... W tym momencie do pokoju weszła Rydel z kilkoma kostkami lodu owiniętymi w kuchenną ścierkę.
- Laura, natychmiast do łóżka! Powinnaś odpocząć! - opieprzyła brunetkę. Ta tylko uśmiechnęła się słodko.
- Jasne, ale do twojego. - po czym wyszła na korytarz i skierowała się w stronę pokoju jedynej kobiety w tym domu. W przeciwieństwie do pokoju jej braci był schludny, posprzątany i urządzony w dziewczęcym stylu. Beżowe ściany, duże łóżko i kilka różowych foteli. Na ścianie nad łóżkiem od niedawna wisiała naklejka przedstawiająca drzewo z różowymi kwiatami, świetnie wpasowując się w wystrój. Był to oczywiście prezent od Van, a przedstawiała nic innego jak Sakurę, czyli japońskę wiśnię. Ale nie zapeszajmy, efekt był super (Ciasteczko - projektant wnętrz ;D)
Laura rozwaliła się na łóżku i podłożyła ręce pod głowę.
- Czuj się jak u siebie.. - mruknęła Rydel i podała przyjaciółce lód.
- Jasne - uśmiechnęła się brunetka. Lynch westchnęła, chwyciła pilota, usiadła na skraju łóżka i włączyła telewizję. Laura leżąc z zamkniętymi oczami słyszała słowa reportera.
Tak, to już pewne. Ross i Laura na pewno są razem. 
- Przełącz toooo... - jęknęła i przetoczyła się na bok. Rydel posłusznie zmieniła kanał.
Jest z nami producent serialu Austin i Ally, proszę nam powiedzieć...
- To też... - mruknęła Laura
Jesteśmy właśnie przed studiem Disneya, gdzie zaraz spotkamy się z reżyserem serialu Austin i Ally, mamy nadzieję, że udzieli nam
- Nie no, co jest?! Nagle jesteśmy takimi fejmami?! - Wykrzyknęła brunetka, po czym wyrwała rozbawionej Rydel pilota i przełączyła na bajkę.
- Serio? Kucyki Pony? - Lynch spojrzała na przyjaciółkę jak na największą idiotkę
- Lepsze to, niż te twoje "WIADOMOŚCI" - syknęła Marano.
- Tsa jak tak to dobranoc...- udzieliła się Rydel 
Kilka minut później nasza blond bohaterka wciągnęła się w bajkę o kolorowych konikach a druga smacznie chrapała.
~*~
Tadam, podoba się? Jak dla mnie jest trochę dziwny miejscami, ale ujdzie :D Dzisiaj moje ziomki porywają mnie z domu - już sie boję. A jutro kończę 18 lat FUCK YEAH będe stara ;(( hahahhahahahhahahah ale i tak was nie opuszcze xd Wręcz przeciwnie obiecałam sobie że za wszelką cenę skończę tą historię, nawet jeśli miałoby to trwać trochę długo.
Czekam na komentarze i opinie czy was choć trochę usatysfakcjonowałam xd Widzę że już nie możecie się doczekać pewnych rzaczy. Powiem tak plan na historię był od samego poczatku i wiem jak to się skończy xd Wam pozostaje tylko czekać (szatański śmiech)
Całuski Niewi :*
 ~*~
Mi się za to rozdział niezbyt podoba :/ Wydaje mi się jakiś taki... nie teges XD prawdopodobnie dla tego, że pisany był podczas mojej blokady więc te moje sceny są takie... dziwne >.> Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;* Blokada minęła, zaczęłam więc pisać pełną parą :3
Właśnie, co do pisania to właśnie pisze się rozdział zawierający planowane od lipca urodziny Rydel. Prawdopodobnie będzie to jeden z najdłuższych, ponieważ dzielenie go będzie bezsensowne, a mamy tyle pomysłów ^u^ 2 sceny będą pochodzić z 2 jedynych romansów-anime które obejrzałam. 1 z nich jest jedynym anime które widziała Niewi, więc warto chyba zorientować się w temacie. Nawet jeśli tak jak mi, beznadziejnie kojarzy się wam gatunek "komedia romantyczna" warto obejrzeć, ponieważ na obu tych seriach kilkukrotnie płakałam ze śmiechu ;D wkleję wam linki i zapraszam do oglądania ;3 
No i nikt nie skontaktował się ze mną w sprawie fma ;___; kontakt macie podany z lewej, czekam dalej! ;p
całusy, uściski i wesołych świąt! ;*
~Ciasteczko <3
                                                                           ~*~
No i jest kolejny rozdzialik  napisany ze mną  myślę że się podoba bo jak nie to kto wie co ja mogę zrobić  (potnę sie O.O ) nie to zbyt banalne :\  ....  Dobra wracając do tematu  myślę że rozdział jest spoko, zaprawdę są takie jakieś no ..... nijakie momenty ale ważne żeby Wam się podobało  :*  Coś trochę krótko ale starczy ..
*Asia* 

niedziela, 15 grudnia 2013

Zapowiedź 17 rozdziału :D

- Wiedziałam że się o mnie martwisz Roosiu
- Proszę zabierz mnie ze soba na górę, proszę..
- A co z tego będę miał? ?? - spytał uwodzicielsko
- Ej pysiu czemu sobie poszedłeś ?? - spytała słodziutkim głosikiem  idąc dwoma palcami po jego torsie.
- Oczywiście, nie mam co robić tylko rozwalać sobie drzwi od pokoju - odwarknął ... 
- To czemu byłeś tak blisko mnie? - próbowała się bronić przed wyrzutami sumienia.
 Usiadła na łóżku i pochyliła się nad blondynem, kiedy zobaczyła swoje "dzieło sztuki" ...
- Ucisz się łaskawie, głowa mnie boli...
- Laura, natychmiast do łóżka! Powinnaś odpocząć!
- Serio? Kucyki Pony? - Lynch spojrzała na przyjaciółkę jak na największą idiotkę

Proszę bardzo zapowiedź rozdziału, miała być wczoraj ale cały dzień sprzątałam (i dzisiaj też ;/), bo święta i urodziny.
A no tak bym zapomniała jesli dobrze kojarzę fakty to dzisiaj urodziny obchodzi TheStellaWish :D
Chcemy życzyć ci z tej okazji wszytskiego najlepszego, spełnienia wszystkich marzeń, super wyników w nauce i nagłego natchnienia do pisania :D Wszytskiego naj od całej ekipy <3


Całuski Niewi :*

sobota, 7 grudnia 2013

Helpunku!

Baaardzo was prosze o pomoc, musze zrobić projekt z statystyki na matematyke i do tego musze przeprowadzic ankietę. Odpowiedzcie mi na pare pytań w komentarzach. Maksymalnie do poniedziałku do 16:30
1. Czy czytasz codziennie?
2. Ile książek czytasz miesięcznie?
3. Czytasz wszystkie lektury?
4. Częściesz wybierasz streszczenia niż lektury?
5. Jaki rodzaj książek lubisz czytać? (romanse itp.)
6. Twoja ulubiona książka spoza lektur to...? (np. Harry Potter)
Dziękuje od razu za każdą pomoc i zapraszam do rozdziału który znajdziecie niżej :D
Całuski Niewi :*

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 16 "Odłóż to piwo!"

RUSZAMY DUPY I PISZEMY! :O SPECJALNIE ŻADNEGO ANIME NIE ZACZĘŁAM, BO TRZEBA SIĘ DO ROBOTY ZABRAĆ -.- (dot. Ciasteczka xd)
ZACZYNAMY!

Van zauważywszy umięśnioną klatę chłopaka odwróciła się o 180 stopni, bo nie chciała znowu wpaść w trans jak wtedy gdy nocowała u Ryd.
- Laura idziemy - powiedziała i pociągnęła siostrę za rękę . Ta przelotnie powiedziała "pa" i obie znalazły się za drzwiami Lynchów.
*********************************************************************************
Rydel stała sparaliżowana na środku korytarza, z niedowierzaniem gapiąc się na drzwi. 
Zostawiły mnie... Mendy jedne...
Odwróciła się do braci, nie bardzo wiedząc, od czego zacząć. Na szczęście Rocky wybawił ją od odpowiedzi:
- Sorry, siostra... - wydusił. Reszta jej "dzieciaków" patrzyła się na nią z minami zbitych psiaków. El chwilowo gdzieś się zmył.
-Ooooh... aż chce się wam zrobić zdjęcie - rozczuliła się. Chłopcy dziwnie się na nią spojrzeli. - No chodźcie tu! - nakazała, rozkładając ramiona. Bracia wtulili się w nią. Pewnie słodko to wyglądało, więc oczywiście El musiał wyjść akurat z kuchni bijąc brawo.
-No, wreszcie się pogodziliście... - uśmiechnął się chytrze brunet...                                                               Bracia odskoczyli od Ryd jak oparzeni. Blondynka zachichotała. No tak... Oni się nigdy nie zmienią... 
*********************************************************************************
*z perspektywy Van* (tak, zjedzcie mnie za to, ale już nie wytrzymuję, tak dawno nie pisałam jako ona... ;_____; - Ciasteczko)

Szłyśmy właśnie przez park, przyciągając ciekawskie spojrzenia gapiów. No tak, całkowicie przemoczona "sława" idąca ulicą to dość nietypowy widok i pewnie będąc na miejscu tych ludzi też bym się gapiła.
- Myślisz, że sobie poradzi? - spytała cicho Laura, wyrywając mnie tym z zamyślenia.
- Co? - spytałam, niezbyt mądrze.
- No z braćmi... - prawie szepnęła siostra.
- Pewnie, to silna dziewczyna! - Laura spojrzała na mnie krzywo. No tak, przerzuciłam ją bez większego wysiłku przez ramię... - Znaczy, psychicznie... Da sobie radę. - uśmiechnęłam się zachęcająco. Tsaa... sama chciałabym w to wierzyć... ale Laurze się to chyba udało...
Po powrocie do domu każda z nas udała się do swojego pokoju. Teraz chyba obie potrzebowałyśmy pobyć chwilę same, zastanowić się nad wszystkim i spróbować choć po części to ogarnąć... Tak dużo się wydarzyło, a ja miałam zbyt mało czasu, by się nad tym zastanowić. Od razu przebrałam się w czyste ciuchy, walnęłam na łóżko i sięgnęłam do spodenek (elegancko walniętych na podłogę) po telefon, kiedy zorientowałam się, że kieszenie są puste...
- O nieee... - jęknęłam. Musiał zostać u Lynchów. Skleroza... Położyłam go na półce, kiedy szykowałam się na wrzucenie Rikera do basenu. Tak, planowałam to. Jestem straszna, wiem o tym.
Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do pokoju siostry. Wchodząc jak zwykle na chama krzyknęłam w progu:
- Zostawiłam u Lynchów telefon. Zaraz wracam! - i pobiegłam. Kątem oka dostrzegłam, że moja siostra kręci z pobłażaniem głową, ale nic nie powiedziała. Pewnie się już przyzwyczaiła...
Szybko otworzyłam garaż, wyciągnęłam rower, wskoczyłam na niego i popędziłam w stronę domu Lynchów. Otworzyła mi Rydel.
- Cześć, zostawiłam komórkę. - powiedziałam zdyszana, opierając się o futrynę. Rydel też tylko pokręciła głową i wpuściła mnie do środka. Pewnie również przyzwyczaiła się do mojej sklerozy...
Ruszyłam żwawym krokiem w stronę szafki, gdzie powinna leżeć moja komórka. Powinna... bo jej tam nie było...
- Nosz kurrrr... - jęknęłam.
- Wiesz, wydawało mi się, że Riker coś stąd brał, może jego spytaj... - wtrąciła się Ryd. Przerażona wbiegłam po schodach na piętro. Tosz to menda, jak coś mi tam namiesza... To niech wie, że obejrzałam ogromną ilość horrorów i mam wieeeeeeeeele pomysłów na bardzo brutalną i bolesną śmierć.
Wlazłam do jego pokoju oczywiście bez pukania, no bo po co? Zobaczyłam Rikera rozwalonego na łóżku z MOJĄ KOMÓRKĄ.
- Osz tyyy... - rzuciłam się, by odzyskać swoją zgubę. Riker przerażony moim pojawieniem osłonił się rękoma. W tym momencie w całym pokoju rozbrzmiał mój dzwonek. jak zawsze wyczucie czasu... No złośliwość rzeczy martwych... Blondyn spojrzał na mnie znacząco.
- Evanescence? serio?
- Masz coś do nich? - wysyczałam i próbowałam wyszarpać mu z ręki telefon. Chłopak spojrzał na ekran komórki.
- Hmmm... Sterling? - no... to skończyło się rumakowanie.
- Oddawaj to! - wysyczałam z mordem w oczach. Przez kilka sekund w oczach Rikera zauważyłam przerażenie, ale szybko się go pozbył i odebrał.
- Haloooo... - odezwał się do słuchawki jak największa ciota.
- Oddawaj to, do cholery! - wydarłam się.
- Van, możesz się tak do mnie nie przytulać? Krępujesz mnie... - powiedział ze słuchawką przy uchu.
- Co?! - usłyszałam głos Sterlinga. Blondyn się zaśmiał.
- Coś ty kurwa powiedział?! - wrzasnęłam. - Ster, wybacz. To tylko głupi braciszek mojej przyjaciółki - ostatnie zdanie wysyczałam jadowitym głosem. Riker aż się wzdrygnął. Ale nie skończył zabawy.
- Zostaw mojego psa! Zrobisz mu krzywdę! I odłóż to piwo!
- Oddawaj to ułomie! - wydarłam się i znów wyciągnęłam rękę po komórkę.
- Vaaaan?! Wszystko w porządku? - zawołała z dołu Rydel.
- Taaaaak! - odkrzyknął Riker.
- Nieeeeeee!!!!! Weź mu coś zrób! - krzyknęłam.
- Eeee... to ja się może rozłączę. - dobiegł mnie głos mojego chłopaka ze słuchawki.
- Nie, no pooo cooo... - sarknęłam wściekła.
- Właśnie, po co? - uśmiechnął się Riker. - Nie chciał byś usłyszeć czegoś ciekawego o swojej dziewczynie? Zamarłam. CZEGO?! Co on wie?! Blondyn kontynuował. - Nie wiem czy wiesz, ale uwielbia oglądać po nocach Świnkę Peppę.
- No chyba cię cycki swędzą! - krzyknęłam mu do ucha, cały czas próbując wyrwać z jego ręki MOJĄ własność.
- Jestem stuprocentowym facetem, Vanesso, nie mam piersi - Riker popatrzył na mnie jak na największego idiotę.
- Pewny jesteś? - wysyczałam z mordem w oczach. Sterling się zaśmiał. Rzuciłam się znów na Rikera, tym samym powalając go i lądując na nim. W tym momencie do pokoju weszła Ryd, zastając nas w pozie, która, jak by nie patrzeć, mogła wyglądać dwuznacznie... Spojrzała na nas dziwnie.
- No i coś ty kurna, narobił?! - krzyknęłam, rumieniąc się.
- Ja? Przypominam ci, że to ty się na mnie rzuciłaś... - zauważył.
- Przypominam ci, że to ty grzebałeś w mojej komórce. - odgryzłam się.
- Powinnam wiedzieć? - spytała Rydel.
- Nie. - odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Nie radzę! - ze słuchawki dobiegł głos Ster'a. Nosz co za wredota, na głośnomówiący przełączył... Wspomniana wredota tylko się zaśmiała.
- To ja lepiej stąd pójdę. - oznajmiła blondynka i zamknęła drzwi. Ja szybko zlazłam z Rikera, wręczając mu dodatkowo prawego sierpowego. Szybkim ruchem wyrwałam mu telefon z ręki:
- Sory Ster, potem pogadamy. Bo z tym ułomem się nie da... - mruknęłam do słuchawki, po czym rozłączyłam się i wyszłam z pokoju, nie zaszczycając Rikera ani jednym spojrzeniem. Zeszłam na dół, pożegnałam się z Rydel i wyszłam z domu. Wsiadłam na rower i popędziłam do siebie, wyładowując swoją złość na niewinnych pedałach... (bez skojarzeń... >.> - Ciasteczko)
W domu znów walnęłam się na łóżko, myśląc, że przynajmniej teraz sobie odpocznę. Sięgnęłam do kieszeni, gdy nagle...
- SŁUCHAWKI! - pacnęłam się ręką w czoło. Tylko ja tak umiem... No sorry bardzo, nie będę tam znowu popylać. Zawalę siostrze.
*********************************************************************************
Z perspektywy Laury
Siedziałam w pokoju nudząc się jak cholera, gdy nagle do pokoju wczłapała Ness.
- Siostra... pożycz słuchawki... - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Ehhh... co ja z nią mam... Dobra, niech zna łaskę pana.
- W górnej szufladzie w biurku. - westchnęłam i powróciłam do gapienia się w sufit. Van wzięła słuchawki i wyszła dość żwawym krokiem. Po drodze potknęła się. Usłyszałam ciche przekleństwo.
OHO, COŚ SIĘ STAŁO...
Ness była widocznie poddenerwowana mimo, że próbowała to ukrywać.
- No już, mów co się stało. - spojrzałam na nią ponaglająco. Van westchnęła i usiadła na łóżku. Później zaczęła, jak to ona, snuć długą i szczegółową opowieść o tym, co się wydarzyło u Lynchów. W sumie dobrze, bo słuchanie mojej gadatliwej siostry i tak jest lepsze, niż gapienie się w sufit. Gdy doszła do sceny z Rikerem wstałam i krzyknęłam:
- Nie chciał byś usłyszeć czegoś ciekawego o swojej dziewczynie?
- Lau, czekaj! - siostra chwyciła mnie za rękę.
- Van, i tak tam pójdę, nie masz co mnie zatrzymywać. Nikt nie będzie zadzierał z moją siostrą. - Vanessa westchnęła i puściła moją rękę. Wiedziała, że nie ma co ze mną dyskutować. Zeszłam na dół, wsunęłam na nogi sandałki i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam wołanie siostry.
- Laaaaauraaaaa!!!!!!
- Czego?!
- Jak już idziesz, to przynieś moje słuchawki!
*********************************************************************************
Stałam właśnie pod drzwiami Lynchów. Zadzwoniłam, a drzwi otworzyła mi Rydel.
- Nie no bez jaj, znowu??? Co tym razem?? - zapytała na powitanie
- Hmm po pierwsze też się cieszę że cię widzę ... a po drugie przyszłam wpieprzyć Rikerowi.
- No to co tak będziesz tu stała? Zapraszam do środka. Chętnie posłucham, co ten gówniarz zrobił. Weszłam do domu i po opowiedzeniu Rydel w skrócie historii Van, dostałam pozwolenie blondynki na obicie mordki jej "kochanego" braciszka. Mało tego, postanowiła się do mnie przyłączyć. Po chwili znajdowałyśmy się na górze.
- Chwila... a który to jego pokój? - spytałam.
- Nie no proszę jesteś tu prawie codziennie .. - jęknęła Rydel
- Rusz się i nie gadaj - blondynka westchnęła i pociągnęła mnie za rękę w stronę pokoju Rikera.
Kiedy przechodziłyśmy obok żółtych drzwi z napisem Ross, moją uwagę zwrócił dziewczęcy głos dobiegajacy z jego pokoju. Postanowiłam wypytać blondynkę
- Ej Rydel? Kto jest teraz u Rossa? - spytałam udając obojetność. Bo kto by to nie był to kij mnie to obchodzi. Po prostu jestme ciekawa, z kim ewentualnie zdradza mnie "mój chłopak"
- A właściwie, to sama nie wiem... ale wydaje mi się że to Maia.
- ŻE KTO?! - wydarłam się na Ryd. Brawo Laura. Wcale cię to nie obchodzi.
- Przymknij jadaczkę  bo nas usłyszą - powiedziała dziewczyna zatykając mi buzię - A co jesteś zazdrosna? - spytała chytrze po chwili
Więc trzepłam ją w łeb. Nie jestem zazdrosna po prostu zrozumiem wszystkie dziewczyny ale nie tego paszczura.
- Ej no, co ja ci zrobiłam? - powiedziała puszczając mnie.
- Trzeba było nie gadać bzdur - odpowiedziałam
- Pfff, ale to nie bzdury. Sama prawda - ciągnęła dalej Delly.
Zmierzyła blondynkę groźnym spojrzeniem:
- Wiesz jakie są rodzaje prawdy? - spytałam
- Nooo dawaj?
- Sama prawda. Tylko prawda. I gówno prawda - Rydel spojrzała na mnie z pogardą. - I ta Twoja niby sama prawda zalicza się do trzeciej kategori kochana. - Rydel jednak już tego nie skomentowała. Zamist tego pociągneła mnie bliżej drzwi i przyległyśmy do nich żeby lepiej słyszeć. Kiedy usłyszałam co ta zołza o mnie wygaduje, krew mnie zalała. Postanowiłam tam wejść też powiedzieć parę epitetów na jej temat.
- Nie no tak nie będzie, idę powiem tej Tarantuli co o niej myślę - podwinęłam rękawy koszuli, wyrażając swoją gotowość  i już miałam wejść do środka... Gdy do tyłu pociągnęła mnie Rydel.
- Zaraz, zaraz co ty chcesz zrobić?
- No jak to co? Idę wyarnąć tej laluni. Nie będzie mnie małapa oczerniać.
 Tym razem blondynka mnie nie powstrzymała po prostu dała mi wolną rękę... Szarpnęłam za klamkę i wkroczyłam do pokoju chłopaka. Po Mai było widać że zachwycona ona moim widokiem to nie jest. I na wzajem. Stałam sobie tak bez ruchu zastanawiając się co sensownego powiedzieć. No bo przecież jak powiem  Mai kilka nie cenzurowanych słów to Ross pomyśli że ich podsłuchiwałiśmy i będzie mnie nękał:  "Ha, wiedziałem że jesteś zazdrosna." więc rzuciłam tylko:
- Hej nie wiecie może gdzie są słuchawki Van? - tak wiem, bardzo inteligentnie. Usłyszałam za sobą głośne PAC i daję głowę że była to Rydel która walnęła się w czoło kiedy usłyszała mój jakże ambitny tekst. Też bym to zrobiła gdyby nie fakt że wtedy to by wyglądało już całkowicie idiotycznie. Maia jak zwykle musiała coś dodać:
- A wyglądam jakbym miała słuchawki? - nie kur... wyglądasz jakby cię krowa oblizała.
Lecz zachwoując siłę spokoju, odpowiedziałam jej najsłodziej jak umiałam:
 - Nie spokojnie  nie masz się czym martwić...wyglądasz tylko jakbyś chciła u kogoś wywołać wymioty i zniechęcić go do koloru różowego. Kompletnie ci ten kolor kochaniutka nie pasuje. Wyglądasz jak różowe straszydło. - ha masz teraz za swoje Laura 1 Maia 0, widziałam jak brunetka wryła się pod ziemię. Zatkało ją i... 2:0 dla mnie. OŁ YEAH. Dziewczyna... znaczy Tarantula nie chcąc się do końca poniżyć powiedziała.
- No niestety to Twoja opinia, ale myślę że to i tak lepsze od stylu clowna. Prawda Rossiu? - zatrzepotała rzęsami i nachyliła się pokazując duuży dekolt.
Szlag by ją trafił mogła, nie otwierać tej swojej paszczurowatej gęby i waraz z tymi cyckami od mojego faceta. Jak da się tym omamić to słowo harcerza że mu wpieprze. Nie chcąc się pogrążyć zmieniłam temat. Spytałam o czym tak rozmawiają... i że może przyłączę się do nich . Brunetka już miała powiedzieć nie lecz ja wyprzedziłam ją niczym  Rejnboł  Dasz  z kucyków Ponny i wtrąciłam:
- No skoro tak nalegasz, zostanę kilka minut i wtrącę się w nasze babskie plotki - powiedziałam i  usiadłam na łóżku.
- Ale... - zaczęła znów Maia
- Oj naprawdę, nie ma sprawy kochana. Mogę zostać - uśmiechnęłąm się słodko. A Rydel w drzwiach próbowała się nie roześmiać co było skutkiem jej idiotycznej miny. Rozsiadłam się już wygodnie kiedy Rossik nagle chrząknął:
- A no tak sorry jeszcze ty.
- Laura mogłabyś nas zostawić samych? - zapytał ze stoickim spokojem.
Że WHAT? Chcesz zostać sam na sam z tym dziwadłem tylko dlatego że ma dekolt do pępka. UGH. Zagotowało się we mnie. Okej, jak nie to nie, pójde sobie do kogoś innego.
- No skoro mnie tu nie chcecie, to pójdę sobie do kogoś innego.
Wstałam i poszłam za drzwi. Ale zanim zatrzasnęłam je z hukiem zapytałam głośno blondynki:
- No to gdzie jest pokój Rikera?
- Pytasz serio? - zapytała ze zdziwieniem Rydel
- Tak, idę po słuchawki mojej siostry, zresztą skoro twój młodszy brat mnie nie chce to może ten straszy okaże trochę łaski - odparłam beztrosko.
- No dobra, to te granatowe drzwi - powiedziała pokazując koniec korytarza.
No to raz kozie śmierć. Zapukałam odważnie czekając. Jednak nikt mi nie otwierał więc ponowiłam czynność tylko trochę mocniej, ale kiedy po minucie dalej nic sie nie działo zaczęłam w nie walić z całej siły. Wtedy ktoś złapał moją rękę i zapytał: 
- Mogłabyś mi powiedzieć czemu maltretujesz moje drzwi? - usłyszałam za sobą głos Rikera. Odwórciłam się i popatrzyłam na niego dumnie.
- A mógłbyś mi powiedzieć, czemu znęcasz się nad moją siostrzyczką? - pewnie ciekawie to wyglądało zważywszy na to, że byłam od niego sporo niższa...
- Nie mogłem się powstrzymać, jest taka słodka, jak się złości... - COCOCOCO???!!!! Spojrzałam się na Rikera przerażona...
- Coś ty powiedział? - spytałam. Blondyn westchnął...
- Że z czystej wredoty...
- Nie nie, czekaj... Lubisz moją siostrę, prawda? - spojrzałam na niego wzrokiem pt. "ja wiem"
- No coś ty, w życiu! - zaprzeczył szybko Riker.
- Ha! Wiedziałam! - pisnęłam. - Jak słoooodkooooo... Rydel! Mam newsa!
- Nie drzyj się, o co chodzi? - wspomniana blondynka wyszła zza rogu. Riker szybko zatkał mi ręką usta.
- Puść ją, albo ciebie też ugryzie - ostrzegła Rydel. - Twój brat ma już bliznę na ręce - Riker szybko puścił mnie, przestraszony. Oczywiście to wykorzystałam i wydarłam się na pół domu:
- Riker kocha Vanessę!
Riker pacnął się ręką w czoło, a ja przybiłam z Delly piątkę i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Chwilę później otworzyły się 3 pary drzwi z których wyjrzały dwie brązowe i jedna blond czupryny. Ross uśmiechnął się szeroko i podszedł do starszego brata, klepiąc go po plecach.
- Gratulacje stary! W końcu się przyznałeś.
- No chyba cię przepraszam bardzo pojebało. - wkurzył się Riker.
- Zaprzecza, to najlepszy dowód. - zaśmiał się Rocky. Skutkiem tego był oczywiście totalny foch Rikera, który wszedł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
- Dobra to ja lecę do domu powiedzieć Van - krzyknełam do drzwi i zaczęłam się wycofywać.
Otwarły się one z impetem a z nich wystrzelił Riker który wrzasnął:
- ANI MI SIĘ WAŻ! - i zaczął mnie gonić. Biegłam w stronę schodów, otwróciłąm się żeby zobaczyć jaki dzieli nas dystan i nagle poczułam że na kogoś wpadam. Potem była już tylko ciemność.

*********************************************************************************
Tadam!!! WRACAMY ziomki. Zapewne baaardzo się z tego powodu cieszycie xd POSTANOWIŁAM OPUBLIKOWAĆ SPECJALNIE WCZEŚNIEJ, TO TAKI PREZENT MIKOŁAJKOWY OD NAS DLA WAS. Mam nadzieję że wam się spodoba i wasz zachwyt wyrazicie w dużej ilośći komentarzy hahahhahahaha :D Ale tak serio to skomentujcie bo chce wiedzieć co myślicie xd
A JUTRO BD MIAŁA DO WAS SPECJALNĄ PROŚBĘ I MAM NADZIEJĘ ŻE DUŻO OSÓB MI POMOŻE xd
Całuski, Niewi ;*
********************************************************************************
Co to jest?! Dzień dobroci jakiś?! ;o Wgl kochana Niewi zginiesz
nie publikuj, nie publikuj!
opublikowałam
No ale niech już zostanie, znajcie łaskę pana ;)
No to co? Wracamy, tak? Oj, ciężko było te notki pisać, zwłaszcza że teraz u mnie taki zapierdziel. .____. Przez cały tydzień przychodziłam do domu, robiłam lekcje, uczyłam się na 387352 kartkówek, sprawdzianów i odpytywajek, a potem włączałam genialne anime o nazwie Bleach <3 Szczerze to przysypiałam już przy laptopie i czasem nie miałam nawet siły czytać napisów >.> ale i tak siedziałam do 23 bo to takie zajebiste ;3 ach, no i do tego dochodzą jeszcze 2 blogi, wyplenianie trolów, które zalęgły się nam na forum (bo wolę nie myśleć co by się w środę działo, kiedy jest multum ludzi i do tego Oleńka ;___;) i tumblr. tumblra bardzo zaniedbałam i gdyby nie moja przyjaciółka, świeciłby pustkami xd właśnie, link >>>>kawaiikidscantdie.tumblr.com
No i info, bo nie mam się z kim jarać FMAB T^T Anonimowa osóbka, która to oglądała proszona o kontakt ;) gg: 37363435 lub ewentualnie e-mail: ciasteczko.ev@gmail.com
Tak więc CIESZCIE SIĘ ŚNIEGIEM! ;D mam nadzieję, że u was tak nie piździ >.> myślałam, że mnie zdmuchnie, jak do szkoły szłam xd
WESOŁYCH MIKOŁAJEK! ;*
~Ciasteczko <3

niedziela, 1 grudnia 2013

Zapowiedź 16 rozdziału - krótka! xd

- Hmmm... Sterling? 


- Van, możesz się tak do mnie nie przytulać? Krępujesz mnie... 

- Zostaw mojego psa! Zrobisz mu krzywdę! I odłóż to piwo!

- Nie chciał byś usłyszeć czegoś ciekawego o swojej dziewczynie?

- Ej Rydel? Kto jest teraz u Rossa?   

- No jak to co? Idę wyarnąć tej laluni.

- Laura mogłabyś nas zostawić samych? - zapytał ze stoickim spokojem.

- No to gdzie jest pokój Rikera?

- Nie nie, czekaj... Lubisz moją siostrę, prawda?

- Gratulacje stary! W końcu się przyznałeś.

Tadam oto urywki z dialogów które będziecie mogli przeczytać już za 6 dni xd Ciekawa jestem waszych skojarzeń, kto do kogo będzie mówił i w jakiej sytuacji :D Szczerze to moja 1 zapowiedź więc pewnie jest kijowa, na następną się bardziej postaram :D

Jednym słowem życie maturzysty jest prze....... :/

Aloha wszystkim xd Zostało dokładnie 6 dni do publikacji nowego rozdziału, mam nadzieję ze on was zadowoli - dzisiaj go czytałam i się śmiałam więc chyba nie jest taki zły xd
Miałam w tym tygodniu 3 próbne matury z polak, matmy i chemi, perspektywa żbliżajacej się tej właściwej jest ciut przerażająca, ale jak się ogarnę to naprawde mam szanse xd Na jutro mam 3 kartkówki i poprawę. Nauczenie się 229 słówek powinno być karalne ;/ jak ja ma to niby ogarnąc? Nienawidze angielskiego głowne przez niego moje plany na dokończenie rozdziału który zaczęłam legły w gruzach. Maturzyści mają jednym słowem przjebane... Ale na martwcie się zrobię co w mojej mocy żeby blog funkcjonował w zapowiedziany sposób ( czyli rozdział co 2 sobotę ) bo wtedy jest szansa że będę w stanie pomagać dziewczynom w pisaniu i nie rzucę na nie całego obowiązku xd

Dobra koniec mojego wywodu xd
Całuski Niewi :*
P.S Pozdrowienia dla Asi leżącej w szpitalu, naprawdę się ciesz że nas tam nie ma xd

AAAAAAAAAAAAAA za 3 tygodnie mam urodziny :D będe stara xd

niedziela, 17 listopada 2013

A propo pomysłów od was xd

Zauważyłam ostatnio że coraz więcej macie pomysłów. Więc żeby uniknąc nieścisłości będziemy pisać na początku rozdziału z czyjego pomysłu skorzystałyśmy. Bo z ręką na sercu mogę powiedzieć że pojawiły się rzeczy które były zaplanowane od samego początku. Więc jeśli będzie coś takiego napiszę że ta osoba czyta mi w myślach (co jest karygodnym zachowaniem, wstydźcie się ;D)
Do grudnia coraz bliżej, zapewne się cieszycie :P

Całuski Niewi :*

czwartek, 7 listopada 2013

Żeby tu nie było tak pusto xd

Stwierdziłam że tu tak pusto więc może napiszę że żyję :D Otóż żyję ale nie powiem że miło. Mam taki zapierdziel w szkole że masakra. Mam pomysły a nie mam czasu pisać bo mam tyle rzeczy w tygodniu. Teraz mam święto i na jutro nic nie mam ( boże gdzie to zapisać? o.O) więc biorę się do pracy i będe pisać co mi przyjdzie do łba. A jeszcze znalazłam sobie nowy serial którym się jaram jak nie wiem czym (jak Ciasteczko Naruto XD - dop. C.). Już nawet mam ulubioną parę której kibicuje xd (no mówiłam, że jak ja Naruto! :O - dop. C.) I już jutro będę jarać się najnowszym odcinkiem na który czekam od piątku. Dosłownie patrzyłam na kalendarz i mówiłam CHCE PIĄTEK PIĄTEK PIĄĄĄĄTEK <3 mam ostro poprzestawiane w głowie. (nie martw się, ja tak mam co środę >.< - dop. C.)Przez tą szkołę boję się co będzie z opowiadaniem. Ale wiem że sie nie poddam skończe je choćby to miała trwać nie wiadomo ile.
Wiecie że zostało juz 30 dni do nowego rozdziału? :D
Mam nadzieję że wytrzymacie xd

Całuski Niewi :*

P.S A jak tam u Was? Też zapirdzielanie nie z tej ziemi? Jak tak to pomyślcie że w liceum będzie kilka razy gorzej xd ( takie tam małe pocieszenie )

*********************************************************************************
No to ja może też napiszę, że żyję? :D
No więc żyję i mam się dobrze (na pewno lepiej niż przedmówca xd) Akurat nie mam ŻADNYCH sprawdzianów, tylko ten zasrany niemiecki we wtorek... ;______; ehhh... pierwsza gimbazy to nie przelewki... Do tego mój kuzyn pocieszył mnie, że był to najgorszy rok jego życia... dzięki... ._____.
Ostatnimi czasy przez tą pogodę złapałam tak strasznego lenia, że dupa mała. Zawsze na jesień mam taki okres, że nic mi się nie chce... Teraz przerasta mnie nawet przełączenie odcinka (kolejnego zresztą xd) anime na następny... ;____;
Od kilku dni jednak poziom mojej energii stopniowo się podnosi, więc pierwszy rozdział jest już skończony, a dziś obiecałam sobie, że popracuję nad kolejnym :P
Trzymajcie się!
I obejrzyjcie Fullmetal Alchemist: Brotherhood! :O bosz, to jest tak zajebiste... *u*
Całuski!
Ciasteczko :*

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 15

Witamy i od razu zaczniemy może od złych wieści. Chociaż, w sumie to są dobre, zależy, jak na to spojrzeć… W końcu ma to służyć naszemu ustabilizowaniu i wyrobieniu systematyczności. Otóż opuszczamy was… Spokojnie, tylko na 1,5 miesiąca. Postanowiłyśmy podpierniczyć strategię drogiej Soli-chan, delikatnie tylko dostosowując ją do naszych leniwych dup. O co chodzi? Mianowicie: teraz robimy sobie 1,5 miesięczną przerwę w blogowaniu. Przez ten czas napiszemy ok. 5, w porywach do nawet 7-8 rozdziałów w przód. Pierwszy z nich pojawi się w sobotę, 7 grudnia. Kolejne będą publikowane w co drugą sobotę. Mamy nadzieję, że wytrzymacie tą rozłąkę z nami Nam też będzie ciężko bez naszych kochanych czytelników, bo nawet nie wiecie, jak takie miłe komentarze poprawiają samoocenę.
W tym czasie, jeśli nie macie co czytać, to zapraszamy na bloga Ciasteczka i KILKA INNYCH, NASZYM ZDANIEM CIEKAWYCH
Zapraszamy na nasz ostatni, pisany na bieżąco rozdział c: ENJOY!
*******************************************************************************
Staliśmy przed drzwiami do gabinetu Smitha, pierwsza weszła Laura i ni z gruszki ni z pietruszki zaczęła od progu wydzierać się na szefa. Jednak w tym momencie należą jej się brawa za odwagę, ponieważ padło tam kilka niecenzuralnych słów...

*Z perspektywy Laury*

-Nie, nie, nie tak nie będzie! jesteś skończonym... - zaczęłam krzyczeć na szefa, lecz nie skończyłam bo ktoś zatkał mi usta, lekko mnie uniósł i wyniósł z biura .Mianowicie był to Ross, który znów wypsikał się moimi ulubionymi perfumami. Pewnie robi to specjalnie. Nie zmieniło to jednak faktu że wkurzyłam się na niego i wrednie ugryzłam w rękę.
- Ała... zwariowałaś już do reszty? - krzyknął puszczając mnie. - Zęby piłowałaś czy co?
- A żebyś wiedział... - syknęłam wściekła. Musiałam wyglądać naprawdę przerażająco, bo zaraz się odsunął ze strachem w oczach. I dobrze, niech zna swoje miejsce.
Odwróciłam się na pięcie w stronę biura, lecz nie zdążyłam nawet ich dotknąć, kiedy zostałam złapana od tyłu i unieruchomiona przez jakąś drobną osóbkę. Van... ja nie wiem, gdzie ona się tych wszystkich rzeczy nauczyła, ale trzymała mnie w taki sposób, że nie miałam żadnych szans się uwolnić. Zrezygnowana szybko przestałam się szarpać, a siostra, najwyraźniej bardzo zadowolona przysunęła twarz do mojego ucha i szepnęła:
- A teraz siostrzyczko, grzecznie wejdziemy do gabinetu pana Smitcha i ładnie go przeprosisz. prawda? - przytaknęłam, dla świętego spokoju. - Świetnie, a potem oddasz mi głos i powiem w twoim imieniu wszystko, co ci leży na sercu, ale w kulturalniejszy sposób. dobrze?
- No chyba cię cycki swędzą. - sprzeciwiłam się.
- Dobrze? - powtórzyła pytanie Van i ścisnęła mnie mocniej.
- Aaaaał... - jęknęłam. - Dobrze już, dobrze...
- No to się cieszę. - puściła mnie, a ja zaczęłam rozmasowywać ramię. Ciekawe, czy jest jakiś trik, żeby się w tego uścisku uwolnić...
Ross patrzył na tą scenę z niemałym zdziwieniem. No, niech się boi mojej siostry, powinien...
Po chwili weszliśmy do gabinetu szefa. Vam zmroziła mnie wzrokiem, przez który miałam ochotę zapaść się pod ziemię... Lekko zawstydzona bąknęłam:
- Przepraszam... - Pan Smith roześmiał się i powiedział:
- Spokojnie, moja droga. Każdy by tak zareagował na twoim miejscu... Widać, masz coś z siostrą wspólnego... - puścił oko do Van, a ta się lekko zarumieniła. Czy ja o czymś nie wiem? - Jednak prawdą jest, że wrednie wrobiłem was w podpisanie umowy, której nie dano wam było przeczytać... wiedziałem, że gdy do niej zajrzycie, nie mam co liczyć na waszą zgodę, a bez tego podpisu reżyser wydłubał by mi pewnie oczy... (Itachi! :O ^/_\^) - wszyscy patrzyliśmy się na niego, nic nie rozumiejąc. Znaczy, każdy coś tam kojarzył, że z umowy wyjdą zapewne bardzo ładne kwiatki, ale... CHWILA, CO?!
- Widzę, że nie bardzo rozumiecie... - uśmiechnął się pan Smith. Telepatia? - Otóż Laura, Ross... - Westchnął głęboko - Od teraz przez pewien czas, w ramach kampanii reklamowej będziecie udawać parę. - chwila ciszy na sali, w czasie której przetwarzaliśmy te informacje... Nagle poderwałam się z krzesła, krzycząc:
- Co do kurwy, nędzy?! (znów sory za przekleństwa, ale w takich momentach bez nich się nie da ;D - Ciastek) Ja i on?! No chyba was coś boli...
- Ojśś... jak słodko... <3 - pisnęła Van. - Ale by było romantycznie, gdyby na prawdę się w sobie zakochali... - rozmarzyła się... Super, odleciała... no to tą panią jak na razie mamy z głowy.
- Uspokój się, Marano. - Szepnął Lynch. - Ja się tym zajmę. - Wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby się uspokoić i usiadłam.
- Czy to na prawdę konieczne? - spytał Ross.
- Jeśli tego nie zrobicie, czekają was konsekwencje prawne...
- Ta, konsekwencje prawne... - powiedziałam obojętnie
- Lauro to nie są żarty. jeśli nie będziecie udawać pary wtedy nie ja, a sąd z wami sobie porozmawia.
No dobra poddaję się. Nie za bardzo mi się chce tłuc po sądach przez tych idiotów.
- Czyli co?? Teraz mam udawać że jestem dziewczyną tego gnojka? - zapytałam poirytowana.
- yyyyy… tak? – wtrąciła się Van.
- Gnojka tak?... Ja ci zaraz dam gnojka, ty ... - zaczął blondyn ale mu po chamsku przerwałam.
- Zamknij się Lynch... ja teraz gadam, ty swoje powiedziałeś. Ross słysząc słowa Laury i widząc stojącą obok Ness, która w tym momencie piorunowała go wzrokiem, zrezygnował. podszedł do kanapy i naburmuszony klapnął na niej, niczym wkurzony jednorożec (tak wiem napisałam jednorożec, ale to dlatego że .... a zresztą nwm dlaczego ..jak coś to się wytnie – Asia jednorożce tak już mają, że się fochają. Zwłaszcza, te blond xd - Ciasteczko) dziewczyny zaczęły się z niego śmiać, bo wiedziały że przestraszył się Vanessy. Nawet Smift miał z niego wielki ubaw... Ross za to fochnął się totalnie, ale mało kto się tym przejął. Tacy ludzie urodzili się po to, żeby mieć z nich bekę.
Około godziny później w domu Lynchów.
Chłopaki od dobrych kilku minut zasypywali Rossa stertą zbędnych pytań, typu „Czy sekretarka Smitha była ładna?” i oczekiwali na nie dość szczegółowych odpowiedzi… Sam Ross miał już tego serdecznie dosyć i cały czas myślał, co by robił, gdyby los był dla niego bardziej łaskawy i znajdował by się teraz w innym miejscu. Sam..
Laura za to wyżalała się dziewczynom, że nie wytrzyma z tym dupkiem, ale one tylko kazały jej się przymknąć bo chcą oglądać film, mendy jedne.. W końcu film się skończył i Van podniosła się z kanapy, przeciągając jak kot.
- Musimy się zbierać… - mruknęła. – Chodź, siostra… - Chwyciłam swoją torebkę, a Van tylko upchnęła do kieszeni spodenek telefon i słuchawki. Jak zwykle minimalistyczna… (pfffff… nie cierpię torebek… ciągle je gdzieś zostawiam i plączą się pod nogami… >.> - Ciasteczko)
Zeszłyśmy na dół, przytuliłyśmy Rydel, powiedziałyśmy wszystkim „pa” i już chciałyśmy wyjść, kiedy Riker zaoponował:
- Ross, czemu się nie pożegnasz ze swoją dziewczyną jak należy?
-CO? – spytali Ross i Laura jednocześnie
- No dawajcie, przecież i tak będziecie musieli udawać, poćwiczycie trochę.
- Czekajcie, musimy się przygotować psychicznie - mruknęła Laura i pociągnęła Rossa za rękaw do kuchni.
- Dobra, trzeba to zrobić bardzo wiarygodnie Lyn.. Ross. – Ledwo mi to przeszło przez gardło… brrr…
- Oo powiedziałaś do mnie Ross, coś nowego! – wrednie naśmiewał się ze mnie Ross..
- Zamknij japę Lynch i się ogarnij.
- I czar prysł - wymamrotał pod nosem
- Mówiłeś coś?
- Niee, dobra miejmy to już za sobą - odwrócił się i wyszedł.
*Narrator*

„Zakochani” weszli ponownie do przedpokoju.
- No, to akcja! – zaśmiała się Van. Laura i Ross zaraz weszli w swoje role.
- Pa kochanie… - o boże, jak ona to z siebie w ogóle wydusiła?
- Cześć… - mruknął uwodzicielsko Ross i cmoknął dziewczynę w policzek. Tylko nie spalić buraka, nie spalić buraka! Ale co tu dużo mówić, jemu wyszło to o wiele bardziej wiarygodnie…
- Dziękujemy za uwagę! – ukłonili się.
- To tyle? – spytała niedowierzając Rydel
- Co to w ogóle miało być? – Wykrzyknęli Riker i Ell
- No pożegnaliśmy się? – zapytał głupio Ross.
- HAHAHAHHAH - zaczęli się śmiać na całe gardło. - Wy jesteście parą a nie znajomymi. Macie się żegnać jak para. Tak jakby to było wasze ostatnie spotkanie.
- No chyba cię coś boli. Jeszcze do końca nie ogarnęliśmy, że mamy udawać parę a wy już macie sprośne myśli. Może od razu nas do łóżka wyślecie? - zdenerwował się Ross.
- Oj brat nie spinaj się. Pokażę ci, jak to się robi - odpowiedział Riker.
Podszedł do Laury i powiedział:
- Pa, kochanie - następnie ujął jej twarz i złożył jednocześnie delikatny ale i stanowczy pocałunek.
Kiedy skończył wrócił jakby nigdy nic na kanapę. Laura za to była w ciężkim szoku. Nie mogła się ruszyć. W Rossie się gotowało. Rydel opadła szczęka. Rocky i Ell szczerzyli ryje. A Van wzięła i wyszła trzaskając drzwiami. Riker natychmiast wstał i pobiegł za nią. Znalazł ją nad basenem gdzie chodziła w tą i z powrotem mamrocząc:
- Ugh... co za debil... trzymajcie mnie bo nogi z dupy powyrywam. wymyślę jakieś dobre tortury... nadzieję na parasolkę! (Another! *o* - Ciasteczko) Spalę na stosię! Albo nie, parasolka lepsza...
Podszedł więc od tyłu i powiedział:
- Wiedziałem że będziesz zazdrosna.
Odwróciła się i spiorunowała go wzrokiem:
- No chyba cię do reszty posrało. Po prostu nie chce żeby ktokolwiek krzywdził moją siostrę. Już ją wpakowali w ten związek i chociaż się upiera że to jest obrzydliwe, coś czuję ze niedługo zaczną się dogadywać. <<złowieszczy śmiech>> Więc z łaski swojej nie wtranżalaj się w tą sprawę.
- Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Zrobiłem to dlatego, żeby mój braciszek sie trochę bardzie postarał i w końcu ogarnął. Oboje twierdzą, że się nie lubią a jednak coś ich do siebie ciągnie. Zupełnie jak NAS. - przybliżył się do Vanessy jeszcze bardziej - To co, buziak na zgodę i wracamy? - zaproponował uśmiechając się szarmancko.
- Chciałbyś, co? A wiesz... - zaczęła Van uwodzicielsko smyrając Rikera po klatce piersiowej - Po moim trupie - i wepchnęła go do basenu, po czym zaśmiała się szaleńczo. Kiedy spod wody wynurzyła się jego... lekko wilgotna głowa dostała niepohamowanego napadu śmiechu. Zaczęła tarzać się po ziemi.
- Haha bardzo śmieszne - powiedział mokry jak kura Riker.
- A żebyś wiedział - powiedziała, płacząc ze śmiechu.
- No wiesz, to było wredne…
- Wiem… - wydusiła i znów zaniosła się śmiechem
- Osz ty… -Wkurzył się blondyn i wciągnął Van za kostkę do basenu. Ta pisnęła w niebogłosy.
- Czy ciebie za przeproszeniem, pojebało?! Koszulka mi się zniszczy! I skurczy! - wydzierała się na biednego Rikera. – Oddajesz mi 20 dolców…
- Ehh… nigdy nie zrozumiem dziewczyn…
- Coś ty powiedział?! – upss.. powiedział to na głos? – No to się doigrałeś…- Rzuciła się na niego i wcisnęła mu głowę pod wodę. Chłopak szarpał się i próbował uwolnić, jednak oczywiście, Van była silniejsza… (ehh.. co się w tych czasach dzieje z chłopakami… .____. - Ciasteczko) Puściła go dopiero po jakichś 30 sekundach. Biedak…
Wtedy Riker ładnie przeprosił Vaessę, obiecał oddać jej 20 dolarów i oficjalnie uznał jej wyższość, po czym oboje wrócili do domu . Wszystkie oczy były skierowane na nich. Blondyn wyglądał jak siedem nieszczęść, a Ness, mimo, że mokra, była aż nieprawdopodobnie z siebie dumna.
- Van coś ty mu zrobiła - spytała zdziwiona Lau.
- Nie ważne… - mruknął Riker.
- Właśnie, nie ważne. Chodź siostra, spadamy. – zadecydowała Van.
- NIE WAŻNE?! Stary, powaliła cię dziewcyna ... - wtrącił El bo jak zawsze musiał coś dodać.. ..
- Zamknij się chłopie i nie komentuj . Teraz muszę się przebrać... A jak ktoś odważy się mnie wepchnąć do wody niech wie że mam piąstki których nie zawaham się użyć - powiedzial próbując robis groźną minę.
- Przy mnie się chyba zawahał… - wtrąciła Van, na co reszta wybuchnęła śmiechem. Nagle Rik, nieźle wkurzony, zaczął zdejmować koszulkę. Van zauważywszy umięśnioną klatę chłopaka odwróciła się o 180 stopni, bo nie chciała znowu wpaść w trans jak wtedy gdy nocowała u Ryd.
- Laura idziemy - powiedziała i pociągnęła siostrę za rękę . Ta przelotnie powiedziała "pa" i obie znalazły się za drzwiami lynchów.
*********************************************************************************
No więc, to pierwszy rozdział pisany z Asią (sory, ja się do tej Sweetaśnej nigdy nie przyzwyczaję ;D ) i ostatni, przed dłuższą przerwą c: Dlaczego znowu tak długo? Otóż mnie wciągnęło kolejne, świetne anime, które będę polecała wszystkim na około. Do tego mam teraz straszny nawał sprawdzianów i kartkówek, między innymi z niemca, którego jak już wiecie, całym sercem NIENAWIDZĘ... Czeka mnie też pewnie poprawka z chemii, ponieważ nauczycielka się na nas fochnęła i dała nam inne zadania niż pozostałym klasom pierwszym, oczywiście 3 razy trudniejsze ;_____; Idę się pociąć...
żegnaj internecie!
całusy :**
~Ciasteczko ♥
*********************************************************************************
Tadam, jest nasze wspólne dzieło. Udało nam się wyrobić w zapowiedzianym terminie co można określić sukcesem. Robimy sobie teraz przerwę, tak jak zapowiedziałyśmy na początku. Myślę, że to dobre rozwiązanie zważywszy na moja klasę maturalną. I tak prędzej czy później by to nastąpiło, więc lepiej teraz. Zakończyłyśmy tak bez fajerwerków żebyście dotrwali do tego 7 grudnia.
Postaramy się was jeszcze nie raz zaskoczyć a teraz DO GRUDNIA. 
No i oczywko komentujcie xd 
Całuski :*
Niewi :D
*****************************************************************************
 Siemaneczko no więc jest rozdział ,który razem nabazgrałyśmy  tak jak to już wcześniej już ujęłyśmy będziecie musiały poczekać trochę czasu na następny rozdział ale uwierzcie mi nie zawiedziecie się na nas  .
Życzcie nam weny.. :D
   Asia :*

AKCJA!

Kolejna akcja!!!

UWAGA #R5ers!

W niedziele (20.10) o godzinie 18.00 na twitterze odbędzie się kolejna akacja #R5ComeToPoland. Musimy się sprężać, bo 23 października mają być wybrane państwa do trasy koncertowej w przyszłym roku, a my MUSIMY być wśród nich! Proszę, zachęcacie innych do tego spamu, podawajcie dalej, piszcie o tej akcji na tt albo blogach, SPAMUJCIE. Akcja musi się udać, to jest nasza szansa! Do dzieła! Liczę na was #R5family!

Ps. Piszcie o tej akcji na swoich blogach, tt, fb wszędzie gdzie się tylko da.Wiem, że to już kolejna taka akcja, ale musi nam się udać ściągnąć ich do Polski, a mamy już niewiele czasu, więc musimy dać z siebie więcej niż dotychczas. Niech to będzie największy i najdłuższy spam. Spamujmy jak najdłużej. Wierze w nas!

KTO MOŻE NIECH POMOŻE :D

wtorek, 15 października 2013

Hejo! - tak jak teletubisie mówią xd - Niewi ;)

                                                          Siemaneczko!!! :P
 Hmmm. od czego by tu zacząć ???  Jestem Asia i mam 15 lat. Chciałam pomagać pisać bloga dla Newi. i Ciasteczka nawet tak bezinteresownie ale one powiedziały że tak nie może być i tak jakoś wyszło że dołączyły mnie do wspólnoty. ;) A poza tym lubię horrory ,naleśniki z dżemem ,ciastka, truskawki oo i uwielbiam ŻELKI;) .Interesuję się sportem , tańcem i muzyką . Wszyscy mówią mi że jestem strasznie szalona i można by mnie zabrać do teletubisiów ( Tak wiem też ich nie rozumiem). No i to chyba było by tyle ;
Pozdro ;)

poniedziałek, 14 października 2013

Info dot. 15 rozdziału xd

Widzę że już się zaczynają pytania "Kiedy next?" więc myślę że trzeba wam na nie odpowiedzieć xd
W związku z tym że wróciłam do szkoły po 2-tydodniowej przerwie, muszę nadrobić zaległości (nie macie pojęcia jak się ztego powodu "cieszę"). Będziemy starały się pisać po trochu więc rozdział powinien pojawić się w weekend. Ale niczego wam nie obiecuję, bo nie wiem jak to się potoczy. Także czekajcie cierpliwie. Akcja się rozwija a mi cągle wpadają nowe pomysly do głowy ( spytajcie Ciasteczka hahha xd ). A i mam nadzieję że macie dobrą wyobraźnię, bo bedzie wam potrzebna :D

Całuski Niewi :*

piątek, 11 października 2013

Rozdział 14 (napisany z wielką pomocą Asi ;) )

Z perspektywy Van
Kurna, zaraz wywalę ten cholerny telefon przez okno, jest dopiero 8 rano. A on pika i pika dając znak że mam jakieś powiadomienia. A miałam taki piękny sen z Rik... znaczy z Naruto. Dobra i tak już ze spania nici. Biorę to cholerstwo i patrzę: 15 powiadomień z twittera, ponad 30 z facebooka i jeszcze jakieś z serwisów plotkarskich. Wybieram pierwsze z brzegu a tam pełno...

Z perspektywy Laury
Spałam sobie smacznie, gdy nagle zadzwonił mój telefon.Gwałtownie wyrwana ze snu wrzasnęłam i spadłam na podłogę.
-Ooooch... - jęknęłam, jeszcze po części śpiąc. Wyciągnęłam rękę ku szafce nocnej, na której powinna leżeć komórka. Oczywiście dobrze wiedziałam, że nie sięgnę, ale zawsze warto mieć nadzieję... a nuż w ciągu tej jednej nocy ręka urosła mi o 30 centymetrów? Jednak, jak to mówią, nadzieja matką głupich.
Koniec końców musiałam ruszyć 4 litery, wstać i odebrać. Gdy zobaczyłam kto dzwoni zawiodłam się... "Ross" Szkoda mojego zachodu na tego debila, wracam spać.W końcu jest ósma rano, niech się wypcha. Zagrzebałam się pod kołderką i zamknęłam oczy.Wtedy komórka rozdzwoniła się po raz drugi. Czułam, że drga mi brew... Jednak cierpliwie czekałam i wsłuchiwałam się w swój piękny (już normalny) dzwonek. Za trzecim razem nie wytrzymałam. Odebrałam.
- Czego? Nie za wcześnie przypadkiem? - to musiało mu wystarczyć na powitanie. No sory bardzo, ale do mnie się nie dzwoni przed 12.
- Coś ty kurna za plotkę puściła? - wrzasnął, ignorując moje pytanie, mocno wkurzony Lynch.
- Że co? - wkurzyłam się. Nie dość, że dzwoni o takiej nieludzkiej porze, to jeszcze mnie oskrża. O nie, takie rzeczy to nie ze mną.
Wtedy do pokoju wbiegła Van
- MŁODA! Ty chodzisz z Rossem Lynchem? CZEMU JA NIC NIE WIEM??!!!!
- Co kurwa?!!! - wydarłam się (sory za przekleństwo, musiałam :P - dop. Ciasteczko)
- Nie klnij, dziecko. - powiedział z pobłażaniem Ross.
- Morda, Lynch. - wysyczałam wściekła - Van, nie chodzę z tym ułomem, skąd ty to wytrzasnęłaś? - dodałam już spokojniejszym, choć dalej nie do końca spokojnym głosem. Siostra tylko westchnęła, podeszła do mnie i wcisnęła mi telefon do ręki. Zobaczyłam facebooka, a tam od groma wspólnych zdjęć moich i Rossa. Żadnego z nich nie poznawałam, ale na każdym z nich wyglądaliśmy jak para... I chyba nie tylko ja tak uważałam, admini różnego rodzaju plotkarskich fanpage'ów podzielali moje zdanie. A potem zobaczyłam komentarze naszych fanów: "RAURA, nareszcie, widziałam że ich do siebie ciągnie." "AAAAA... ale super, od początku im kibicowałam"
"A to pewne czy tylko plotak wyssana z palca?" i odpowiedź "Raczej pewne skoro sam Disney to potwierdził". ŻE CO?
- SAM DISNEY TO POTWIERDZIŁ? - szok nie do opisania.
- No właśnie Disney potwierdził a ty mi nic nie powiedziałaś. Wiesz co, foch! Niby gadałaś że go tak nie lubisz a tu takie kwiatki. Menda... - wypominała mi Van.
- Van błagam cię, skończ.
- Ekhem... ja wciąż tu jestem - usłyszłam w słuchawce.
- Niestety - mruknęłam niesłyszalnie.
- Dobra, wracając do rozmowy, o co ci chodzi? Ja nie puściłam żadnych plotek - zwróciłam się do blondyna.
- No to niby skąd cały świat mówi że ze sobą chodzimy? Chyba się załamię - odpowiedział.
- A ja to kurna jak widzisz skaczę z radości... - sarknęłam.
- Wiesz, nie jedna dziewczyna chciała by chodzić z Rossem Lynchem - poinformował mnie zapewne "uwodzicielskim" według niego, a po prostu żałosnym według mnie głosem. Na dowód tego Van pokazała mi zaraz szereg komentarzy typu "Ross jest mój, Laura niech spada!", "No jak tak można?! to mój chłopak, Laura. łapy przy sobie" (a wy uważacie za dziwne to, że moim mężem jest postać z anime... - Ciastek)
 - JA CI DAM... - wybuchłam. potem wzięłam jednak głęboki oddech, żeby się uspokoić i zaczęłam spokojniejszym głosem. - W każdym razie, ja nic takiego nie rozgłaszałam. Mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż pakowanie się z Tobą w związek. No, tak ale przecież ty nie wiesz co to jest poważny związek. - dodałam z ironią. I tak już niby jesteśmy przyjaciółmi. - A i podobno DISNEY to potwierdził.
- COO?
Szczerze? Miałam ochotę odpowiedzieć "gówno", ale się powstrzymałam. I tak już chyba ma mnie za dziecko szpanujące znajomością przekleństw.
- Gucio. Głuchy jesteś? - matko i ja niby chodzę z kimś takim, no śmiech na sali
- Wiesz co, przerywa mi. Bądź u nas w domu za dwie godziny. Trzeba to jakoś wyjaśnić zanim wszystko się rozkręci.
- Ale... - zaczełam.
- No to do zobaczenia - przerwał mi i się rozłączył.
- Nie no serio? - powiedziałam
- Co, już na pierwszą randkę idziecie? - zaśmiała się Van.
Zgromiłam ją wzrokiem. I rzuciałam poduszką w twarz.
- To wcale nie jest śmieszne. Wrobili mnie w związek z tym oblechem. Nie mogli wybrać np. Justina Timberlakea? (akurat słuchałąm piosenki Mirrors jak to pisałam - Niewi) Po nim to przynajmniej widać że jest mężczyzną.
- Od razu chciałbyś ze starszymi. Przecież Ross nie jest taki zły, to że się ciągle kłócicie nie znaczy że on jest do kitu. Może po prostu nie znaleźliście jeszcze wspólnego języka - wygłosiła mowę Van.
- Ale Van, jeśli to prawda to będę się z nim musiał pokazywać, całować i przytulać publicznie! - zaargumentowałam.
- Aha, i wcale nie będziesz odnajdywać w tym przyjemności? Dzięki temu się do siebie zbliżycie i może przestaniecie się "nienawidzieć", jak to oboje mówicie - mówiąc "nienawidzieć" zrobiła cudzysłów w powietrzu.
- Boże, Van czy w tej twojej najnowszej mandze, co wczoraj ci przyniosłam był jakiś Twój ulubiony parring?  Bo mówisz jakbyś coś brała (boże, Niewi, jak ty mnie znasz... ;D pewnie to był 64. tomik Naruto :3)
- Nie, to nawet nie była manga - powiedziała z dumą Van.
- W takim razie boję się wiedzieć, co. - oświadczyłam. - Zróbmy lepiej jakieś śniadanie, bo za 2 godziny musimy być u Lynchów.
- CO?! JA NIE CHCĘ! - krzyknęła jak mała dziewczynka Van.
- Nie ty jedna. - mruknęłam. - ale trzeba to wyjaśnić.
- Dobra... - ustąpiła z miną "znaj łaskę pana".
Po śniadaniu, ponieważ Van zablokowała łazienkę, udałam się do swojego pokoju "oporządzić". Po pół godziny zapukałam do łazienki, żeby popędzić siostrę. Chwilę potem ta wyszła z niej w czerwonych spodenkach i luźnej, czarnej bluzce z czerwonymi chmurkami.(to cudeńko *o* taka jak płaszczyki Akasiów *w* Jak tylko ją zobaczyłam, wiedziałam że muszę ją mieć! :O - dop. oczywiście od Ciasteczka ;3) Gdy ją zobaczyłam powiedziałam:
- Aha... więc to było wczoraj w tej paczce?
- Noo... - doparła entuzjastycznie. - Prawda że cudowna?
- Taaaaaa... oczywiście - odpowiedziałam z udawanym zachwytem.
- Pfff - prychnęła Van i dodała pod nosem coś w stylu, że nikt nie potrafi zrozumieć otaku...
Po czym wlazłam do łazienki żeby się szybko ogarnąć. Założyłam żółtą bokserkę i jasne, dżinsowe spodenki do których postanowiłam potem dobrać czarne trampki. Włosy związałam w kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Wszystko zajęło mi tylko 10 minut. Ja nie wiem czemu Van zajmuje to tyle czasu... Pewnie zamiast się czesać śpiewa przed lustrem... Jesuu z kim ja mieszkam.
Zeszłam na dół a tam zastałam, żeby nie powiedzieć kłócące się to będzie mocno wymieniające zdania Rydel i Van:
- Rydel nie bądź dzieckiem, zwijaj dupę i idziemy.
- Nigdzie nie idę Van - założyła ręce i zrobiła minę upartego dziecka.
- Nie zmuszaj mnie do rękoczynów Delly.
Postanowiłam usiąść na schodach i obserwować to jakże ciekawe widowisko.
- Powiedziałam nie i koniec - Rydel nie dawała za wygraną
- Dobra, sama tego chciałaś - Van podeszła do Rydel i najwyczajniej w świecie przerzuciła ją przez ramię. WTF skąd ona ma tyle siły, zaraz się złamię. (no jak się kurde shounenów* naoglądała, to tak bywa, że co jak co, ale walczyć to się umie :P - Ciasteczko) Blondynka zaczęła krzyczeć:
- Puść mnie debilko! Ja nigdzie nie idę! Wydrapię ci oczy!
Parsknęłam śmiechem, nie no komedia pierwszej klasy, jakby to nagrać to może nawet na Oscara by się załapały. Nagle zaczął dzwonić mój telefon: "Ross", no tak czegóż innego mogłam się spodziewać?
- Noo? - zapytałam
- Gdzie jesteś?
"A co cię to?", chciałam powiedzieć, lecz zamiast tego odrzekłam:
- W domu. Oglądam komedię na żywo z twoją i moją siostrą w roli głównej.
Twoją i moja... jak to w ogóle brzmi? Wzdrygnęłam się.
- A możesz przerwać i ruszyć się, czekam na Ciebie - odpowiedział poirytowany.
Och jakie to cudowne, sam Ross Lynch na mnie czeka. A niech se czeka.
- PUSZCZAJ mnie oszołomie! NIGDZIE NIE IDĘ! - darła się Rydel
- Kto to? - zapytał mój rozmówca.
- Twoja siostra.
- Sama jesteś oszołom , boisz się własnych braci? - argumentowała Van
- A teraz moja. Muszę kończyć bo chce im zdjęcie zrobić, wyglądają komicznie - zaśmiałam się. Niedługo będziemy - i się rozłączyłam.
- DOBRA SPOKÓJ ŚWINIA Z MAŁPĄ! - krzyknęłam. - Van puść Delly bo przepukliny dostaniesz. Delly daj spokój potrzebuję wsparcia w związku z tą aferą. Przecież cię tam nie zostawimy jak nie będziesz chciała. I poczekajcie chwilę, bo muszę wam focię strzelić. Uśmiech proszę!
Dziewczyny się ogarnęły, założyłyśmy buty, zamknęłyśmy dom i poszłyśmy w kierunku posiadłości Lynchów. Kiedy miałyśmy przejść przez furtkę, zatrzymałam się.
Stałyśmy pod drzwiami Lynchów, Vanesa i Delly nie miały zamiaru tam wchodzić, ale pociągnęłam je za sobą i zadzwoniłam. Drzwi otworzył Ratliff  więc obie odetchnęły z ulgą . Weszłam pierwsza ale gdy zobaczyłam dwóch największych dupków świata przeszedł mnie dreszcz. W końcu odezwał się Ross :
- No nareszcie ile można czekać? Myślałem że już nie przyjdziesz - powiedział lekko poddenerwowany
- Żałuje że tak nie postąpiłam - odpowiedziałam głośno.
On za to zjechał mnie (niby) groźnym spojrzeniem, ale powiedział żebyśmy weszły.
Z perspektywy Van.
Weszłam niechętnie do środka i widok, jaki ujrzałam prawie wypalił mi oczy. Przede mną stał Riker. No tak, przecież tu mieszka, co ja się dziwię, że jest we własnym domu? Elegancko go ignorując skierowałam wzrok w drugą stronę. Jednak ten <<cenzura>> nagle pociągnął mnie za rękę i przyciągną do siebie, zmuszając do tego, bym spojrzała mu w oczy. Odezwał się pierwszy:
- Czy moglibyśmy porozmawiać? - spytał z nadzieją w głosie ale ja ze stoickim spokojem, ale i ogromną pewnością siebie odpowiedziałam:
- Nie - i wyszłam. Zdziwiło go moje zachowanie ale udał się za mną.
Z perspektywy Laury
Stałam właśnie z moim odwiecznym wrogiem, rozmawiając o zaistniałej sytuacji gdy nagle zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu pojawiła się "Raini". Gdy odebrałam zaczęła wypytywać o mnie i Rossa. No, brawa dla tej pani za zapłon. Tłumaczyłam jej, że to nieporozumienie i zaraz jedziemy wyjaśnić to do Smitha. Raini spytała też czy może pogadać z  Rossem, bo Calum prosi lecz ja się nie zgodziłam i rozłączyłam, nie będzie blondyn dotykał mojego telefonu. Wróciłam do naszej rozmowy.
- Ja nie mogę, całe miasto huczy o związku twoim i moim, jakby nie mieli nic lepszego do robo... - nie skończyłam mówić bo zawołała nas Rydel.
- Nie uwieżycie, w telewizji mówią tylko o was. Wszędzie gdzie nie przełącze tam "Laura Marano i Ross Lynch jednak razem". "Czemu się tak długo ukrywali z uczuciami?" - powiedziała blondynka
Podeszłam do telewizora bo nie chciało mi się wierzyć w to co mówiła.
- Co to kur.. ma być? - powiedziałam kiedy zobaczyła ekran.
- Laurusiu, kochanie spokojnie zaraz pojedziemy do szefa i wszystko sobie wyjaśnimy - wtrącił się Ross obejmując mnie ręką i mówiąc uwodzicielskim głosem.
- Ja ci zaraz dam kochanie ty... - już miałam go strzelić kiedy powstrzymała mnie Rydel mówiąc
- Lepiej jedźmy do Smitha bo znając życie zanim wy się ogarniecie to ja 3 razy okrążę ziemię.
- Hahaha bardzo śmieszne. Dobra chodź jedziemy - odpowiedział Ross i pociągnął mnie za sobą do samochodu.
W tym samym czasie u Ness i RIKERA .
Chłopak nadal szedł za dziewczyną prosząc ją o zatrzymanie się a ona nie mogąc wytrzymać błagań blondyna zatrzymała się na krawędzi chodnika, nie zwracawszy uwagi na rower który tędy przejeżdżał. Nagle Vanessa została pchnięta na ulicę. Gdy Riker to zobaczył, zaczął biec w jej stronę. Jednak, jak to Van, która jak powszechnie wiadomo, naoglądała sie stanowczo za dużo shounenów, sama świetnie dała sobie radę. Mimo to, rozpędzony Riker wpadł na nią i oboje poturlali się na trawnik. Dziewczyna wylądowała na blondynie, przez chwilę się na siebie patrzyli. Riker przerwał tą ciszę:
-Wybaczysz mi że byłem dla ciebie niemiły ?
Vanessa wstała z Rikera lekko się przy tym uśmiechając
- No nie wiem podrywałeś moją siostrę - powiedziała rozbawiona
- Haha bardzo śmieszne no weź! Będziesz tak bardzo zazdrosna?
- Ej ja wcale nie jestem zazdrosna - powiedziała pożerając go wzrokiem.
Oboje pogodzeni wrócili do domu
U Laury i Rossa
- No nareszcie - powiedziałam kiedy zaparkowaliśmy przez siedzibą Disneya. - Zaraz sobie z tym naszym szefem pogadam.
- Laura spokojnie, mówić będę ja. Bo jak ty zaczniesz to jeszcze nas wywalą z roboty - powiedział Ross
- Coo? Wcale nie. Ja mu po prostu powiem co tym wszystkim myślę! - zaczęłam gestykulować
- I wywołasz przy tym III wojnę światową.
- Ugh... wiesz co...
- Dobra uspokójcie się oboje, może najpierw byśmy weszli do środka i dowiedzieli się o co chodzi - zaproponowała Rydel.
Zgodziliśmy się z nią i wysiedliśmy z samochodu.

Z perspektywy Rosa
Staliśmy przed drzwiami do gabinetu Smitha, pierwsza weszła Laura i ni z gruszki ni z pietruszki zaczęła od progu wydzierać się na szefa. Jednak w tym momencie należą jej się brawa za odwagę, ponieważ padło tam kilka niecenzuralnych słów...

CIĄG DALSZY NASTĄPI :D
SZCZEEGÓLNE PODZIĘKOWANIA DLA NASZEJ WIERNEJ CZYTELNICZKI KTÓRA BARDZO POMOGŁA NAM W DOKOŃCZENIU ROZDZIAŁU - DZIĘKI CI <3

*shounen - gatunek anime którego główną tematyką są różnego typu walki, ninja, samurajowie, rycerze itd. Z definicji przeznaczony dla chłopców w wieku 10-15 lat... Czyli to, co Ciasteczko kocha ponad wszystko <3

******************************************************************************
No jest. Szczerze to ufffff... Chorowałam przez dwa tygodnie i wracam do szkoły a tu sie okazuje że mam 1223317414 sprawdzianów a  mam zaległosci. Już sie cieszę. Po za tym mam korki w poniedziałki i piątki. Masakra z tą maturą. I jeszcz eprezent dla przyjaciółki musze zrobić. Nie no ja się chyba powieszę. Mam nadzieję że się wam choć trochę podoba więc bardzo was prosze o KOMENTARZE.
Całuski Niewi :*
******************************************************************************
Wreszcie naskrobałyśmy rozdział, a ja oczywiście miałam przełożony sprawdzian z chemii, przez który nie mogłyśmy dodać go wczoraj, bo się uczyłam -.-' gratulacje dla mojej nauczycielki... W każdym razie, mamy nadzieję że się wam spodoba i długość was zadowoli ;) następny rozdział mamy nadzieję szybciej.
Całusy  :*
Ciasteczko <3


wtorek, 8 października 2013

Info dot. 14 rozdziału xd AKTUALIZACJA - CZYLI ROZDZIAŁU DZIŚ NIE BĘDZIE - ZAŻALENIA PROSZE KIEROWAC DO CIASTECZKA xD

ALOHA xd
Po 1 daje znak że żyję - chociaż nie mam się dobrze, Ciasteczko też żyje xd
Po 2 chcę wam powiedzieć że rozdział zapewne będzie jutro ( już jest coś nabazgrane ale jeszcze mało ), i gdyby ktoś nie miał lenia ( niee wclae nie mówię o Tobie CIASTECZKO ;D ) to może byłby dzisiaj, ale jutro tą osobę przycisnę i będzie ( bo nas zjecie ) xd
A po 3 chciałam wam dać zapowiedź ale Ciatseczko stwierdziła że to będzie zbyt chamskie ( bo chciałam tam ciekawy moment wstawić ), a że chcę przeżyć to się jej posłuchałam xd

Także czekajcie do jutra a ja idę, może coś jeszcze naskrobać xd
Uściski :*

EDIT:
JAK BD DZISIAJ TO PÓŹNIEJ BO ZA PÓŁ H MAM LEKARZA,  MAM NADZIEJĘ ŻE WYTRZYMACIE :D

EDIT 2, BONUS OD CIASTECZKA:
Przepraszamy za dzisiejszy brak rozdziału, ale inteligentna ja zapomniała o lekturze i dużej ilości pracy domowej z zajęć dodatkowych na jutro, oraz o jutrzejszej kartkówce z niemca ;_______; Jak już wspominałam, mimo mojego domniemanego "talentu lingwistycznego" kompletnie nie ogarniam niemieckiego... :| Wkuwałam prawie godzinę, a i tak czuję, że nie umiem tego jeszcze do końca. a to tylko kartkóweczka z podstawowych zwrotów typu "jak masz na imię?", "ile masz lat?", to wolę nie myśleć, co będzie przed sprawdzianem... .__________.
+ logika mojej nauczycielki mnie przeraża... po co uczyć nas, jak jest "gdzie?", "jak?", "kiedy" itd. lepiej kazać dzieciakom wkuć całe niezrozumiałe zwroty i postawić z kartkówki same pały... -.-'
nie rozumiem jeszcze tej logiki, że po niemiecku "przepraszam" to ENTSCHULDIGUNDING... o.O ktoś mi to wyjaśni?
Przepraszamy i postaramy się dodać rozdział w piątek, bo jutro jeszcze znajoma wpada i mam wspomniane powyżej zajęcia z angielskiego, więc się nie wyrobię... :C
na pocieszenie macie genialną piosenkę, która co prawda jest trochę smutna, ale kij z tym, mi poprawia humor ;D https://www.youtube.com/watch?v=NzzZ-9TE5L4
Jeszcze raz przepraszamy, wybaczcie, jeśli was zawiodłyśmy (czytaj: jeśli ja was zawiodłam :'c), ale są to sprawy niezależne ode mnie... Część rozdziału już jest, więc spokojnie, bo w końcu najtrudniej jest zacząć! :D
Pozdrawiam i pamiętajcie: NIEMIECKI TO ZŁO! O_______O
PRZEPRASZAMY! <3