piątek, 11 października 2013

Rozdział 14 (napisany z wielką pomocą Asi ;) )

Z perspektywy Van
Kurna, zaraz wywalę ten cholerny telefon przez okno, jest dopiero 8 rano. A on pika i pika dając znak że mam jakieś powiadomienia. A miałam taki piękny sen z Rik... znaczy z Naruto. Dobra i tak już ze spania nici. Biorę to cholerstwo i patrzę: 15 powiadomień z twittera, ponad 30 z facebooka i jeszcze jakieś z serwisów plotkarskich. Wybieram pierwsze z brzegu a tam pełno...

Z perspektywy Laury
Spałam sobie smacznie, gdy nagle zadzwonił mój telefon.Gwałtownie wyrwana ze snu wrzasnęłam i spadłam na podłogę.
-Ooooch... - jęknęłam, jeszcze po części śpiąc. Wyciągnęłam rękę ku szafce nocnej, na której powinna leżeć komórka. Oczywiście dobrze wiedziałam, że nie sięgnę, ale zawsze warto mieć nadzieję... a nuż w ciągu tej jednej nocy ręka urosła mi o 30 centymetrów? Jednak, jak to mówią, nadzieja matką głupich.
Koniec końców musiałam ruszyć 4 litery, wstać i odebrać. Gdy zobaczyłam kto dzwoni zawiodłam się... "Ross" Szkoda mojego zachodu na tego debila, wracam spać.W końcu jest ósma rano, niech się wypcha. Zagrzebałam się pod kołderką i zamknęłam oczy.Wtedy komórka rozdzwoniła się po raz drugi. Czułam, że drga mi brew... Jednak cierpliwie czekałam i wsłuchiwałam się w swój piękny (już normalny) dzwonek. Za trzecim razem nie wytrzymałam. Odebrałam.
- Czego? Nie za wcześnie przypadkiem? - to musiało mu wystarczyć na powitanie. No sory bardzo, ale do mnie się nie dzwoni przed 12.
- Coś ty kurna za plotkę puściła? - wrzasnął, ignorując moje pytanie, mocno wkurzony Lynch.
- Że co? - wkurzyłam się. Nie dość, że dzwoni o takiej nieludzkiej porze, to jeszcze mnie oskrża. O nie, takie rzeczy to nie ze mną.
Wtedy do pokoju wbiegła Van
- MŁODA! Ty chodzisz z Rossem Lynchem? CZEMU JA NIC NIE WIEM??!!!!
- Co kurwa?!!! - wydarłam się (sory za przekleństwo, musiałam :P - dop. Ciasteczko)
- Nie klnij, dziecko. - powiedział z pobłażaniem Ross.
- Morda, Lynch. - wysyczałam wściekła - Van, nie chodzę z tym ułomem, skąd ty to wytrzasnęłaś? - dodałam już spokojniejszym, choć dalej nie do końca spokojnym głosem. Siostra tylko westchnęła, podeszła do mnie i wcisnęła mi telefon do ręki. Zobaczyłam facebooka, a tam od groma wspólnych zdjęć moich i Rossa. Żadnego z nich nie poznawałam, ale na każdym z nich wyglądaliśmy jak para... I chyba nie tylko ja tak uważałam, admini różnego rodzaju plotkarskich fanpage'ów podzielali moje zdanie. A potem zobaczyłam komentarze naszych fanów: "RAURA, nareszcie, widziałam że ich do siebie ciągnie." "AAAAA... ale super, od początku im kibicowałam"
"A to pewne czy tylko plotak wyssana z palca?" i odpowiedź "Raczej pewne skoro sam Disney to potwierdził". ŻE CO?
- SAM DISNEY TO POTWIERDZIŁ? - szok nie do opisania.
- No właśnie Disney potwierdził a ty mi nic nie powiedziałaś. Wiesz co, foch! Niby gadałaś że go tak nie lubisz a tu takie kwiatki. Menda... - wypominała mi Van.
- Van błagam cię, skończ.
- Ekhem... ja wciąż tu jestem - usłyszłam w słuchawce.
- Niestety - mruknęłam niesłyszalnie.
- Dobra, wracając do rozmowy, o co ci chodzi? Ja nie puściłam żadnych plotek - zwróciłam się do blondyna.
- No to niby skąd cały świat mówi że ze sobą chodzimy? Chyba się załamię - odpowiedział.
- A ja to kurna jak widzisz skaczę z radości... - sarknęłam.
- Wiesz, nie jedna dziewczyna chciała by chodzić z Rossem Lynchem - poinformował mnie zapewne "uwodzicielskim" według niego, a po prostu żałosnym według mnie głosem. Na dowód tego Van pokazała mi zaraz szereg komentarzy typu "Ross jest mój, Laura niech spada!", "No jak tak można?! to mój chłopak, Laura. łapy przy sobie" (a wy uważacie za dziwne to, że moim mężem jest postać z anime... - Ciastek)
 - JA CI DAM... - wybuchłam. potem wzięłam jednak głęboki oddech, żeby się uspokoić i zaczęłam spokojniejszym głosem. - W każdym razie, ja nic takiego nie rozgłaszałam. Mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż pakowanie się z Tobą w związek. No, tak ale przecież ty nie wiesz co to jest poważny związek. - dodałam z ironią. I tak już niby jesteśmy przyjaciółmi. - A i podobno DISNEY to potwierdził.
- COO?
Szczerze? Miałam ochotę odpowiedzieć "gówno", ale się powstrzymałam. I tak już chyba ma mnie za dziecko szpanujące znajomością przekleństw.
- Gucio. Głuchy jesteś? - matko i ja niby chodzę z kimś takim, no śmiech na sali
- Wiesz co, przerywa mi. Bądź u nas w domu za dwie godziny. Trzeba to jakoś wyjaśnić zanim wszystko się rozkręci.
- Ale... - zaczełam.
- No to do zobaczenia - przerwał mi i się rozłączył.
- Nie no serio? - powiedziałam
- Co, już na pierwszą randkę idziecie? - zaśmiała się Van.
Zgromiłam ją wzrokiem. I rzuciałam poduszką w twarz.
- To wcale nie jest śmieszne. Wrobili mnie w związek z tym oblechem. Nie mogli wybrać np. Justina Timberlakea? (akurat słuchałąm piosenki Mirrors jak to pisałam - Niewi) Po nim to przynajmniej widać że jest mężczyzną.
- Od razu chciałbyś ze starszymi. Przecież Ross nie jest taki zły, to że się ciągle kłócicie nie znaczy że on jest do kitu. Może po prostu nie znaleźliście jeszcze wspólnego języka - wygłosiła mowę Van.
- Ale Van, jeśli to prawda to będę się z nim musiał pokazywać, całować i przytulać publicznie! - zaargumentowałam.
- Aha, i wcale nie będziesz odnajdywać w tym przyjemności? Dzięki temu się do siebie zbliżycie i może przestaniecie się "nienawidzieć", jak to oboje mówicie - mówiąc "nienawidzieć" zrobiła cudzysłów w powietrzu.
- Boże, Van czy w tej twojej najnowszej mandze, co wczoraj ci przyniosłam był jakiś Twój ulubiony parring?  Bo mówisz jakbyś coś brała (boże, Niewi, jak ty mnie znasz... ;D pewnie to był 64. tomik Naruto :3)
- Nie, to nawet nie była manga - powiedziała z dumą Van.
- W takim razie boję się wiedzieć, co. - oświadczyłam. - Zróbmy lepiej jakieś śniadanie, bo za 2 godziny musimy być u Lynchów.
- CO?! JA NIE CHCĘ! - krzyknęła jak mała dziewczynka Van.
- Nie ty jedna. - mruknęłam. - ale trzeba to wyjaśnić.
- Dobra... - ustąpiła z miną "znaj łaskę pana".
Po śniadaniu, ponieważ Van zablokowała łazienkę, udałam się do swojego pokoju "oporządzić". Po pół godziny zapukałam do łazienki, żeby popędzić siostrę. Chwilę potem ta wyszła z niej w czerwonych spodenkach i luźnej, czarnej bluzce z czerwonymi chmurkami.(to cudeńko *o* taka jak płaszczyki Akasiów *w* Jak tylko ją zobaczyłam, wiedziałam że muszę ją mieć! :O - dop. oczywiście od Ciasteczka ;3) Gdy ją zobaczyłam powiedziałam:
- Aha... więc to było wczoraj w tej paczce?
- Noo... - doparła entuzjastycznie. - Prawda że cudowna?
- Taaaaaa... oczywiście - odpowiedziałam z udawanym zachwytem.
- Pfff - prychnęła Van i dodała pod nosem coś w stylu, że nikt nie potrafi zrozumieć otaku...
Po czym wlazłam do łazienki żeby się szybko ogarnąć. Założyłam żółtą bokserkę i jasne, dżinsowe spodenki do których postanowiłam potem dobrać czarne trampki. Włosy związałam w kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Wszystko zajęło mi tylko 10 minut. Ja nie wiem czemu Van zajmuje to tyle czasu... Pewnie zamiast się czesać śpiewa przed lustrem... Jesuu z kim ja mieszkam.
Zeszłam na dół a tam zastałam, żeby nie powiedzieć kłócące się to będzie mocno wymieniające zdania Rydel i Van:
- Rydel nie bądź dzieckiem, zwijaj dupę i idziemy.
- Nigdzie nie idę Van - założyła ręce i zrobiła minę upartego dziecka.
- Nie zmuszaj mnie do rękoczynów Delly.
Postanowiłam usiąść na schodach i obserwować to jakże ciekawe widowisko.
- Powiedziałam nie i koniec - Rydel nie dawała za wygraną
- Dobra, sama tego chciałaś - Van podeszła do Rydel i najwyczajniej w świecie przerzuciła ją przez ramię. WTF skąd ona ma tyle siły, zaraz się złamię. (no jak się kurde shounenów* naoglądała, to tak bywa, że co jak co, ale walczyć to się umie :P - Ciasteczko) Blondynka zaczęła krzyczeć:
- Puść mnie debilko! Ja nigdzie nie idę! Wydrapię ci oczy!
Parsknęłam śmiechem, nie no komedia pierwszej klasy, jakby to nagrać to może nawet na Oscara by się załapały. Nagle zaczął dzwonić mój telefon: "Ross", no tak czegóż innego mogłam się spodziewać?
- Noo? - zapytałam
- Gdzie jesteś?
"A co cię to?", chciałam powiedzieć, lecz zamiast tego odrzekłam:
- W domu. Oglądam komedię na żywo z twoją i moją siostrą w roli głównej.
Twoją i moja... jak to w ogóle brzmi? Wzdrygnęłam się.
- A możesz przerwać i ruszyć się, czekam na Ciebie - odpowiedział poirytowany.
Och jakie to cudowne, sam Ross Lynch na mnie czeka. A niech se czeka.
- PUSZCZAJ mnie oszołomie! NIGDZIE NIE IDĘ! - darła się Rydel
- Kto to? - zapytał mój rozmówca.
- Twoja siostra.
- Sama jesteś oszołom , boisz się własnych braci? - argumentowała Van
- A teraz moja. Muszę kończyć bo chce im zdjęcie zrobić, wyglądają komicznie - zaśmiałam się. Niedługo będziemy - i się rozłączyłam.
- DOBRA SPOKÓJ ŚWINIA Z MAŁPĄ! - krzyknęłam. - Van puść Delly bo przepukliny dostaniesz. Delly daj spokój potrzebuję wsparcia w związku z tą aferą. Przecież cię tam nie zostawimy jak nie będziesz chciała. I poczekajcie chwilę, bo muszę wam focię strzelić. Uśmiech proszę!
Dziewczyny się ogarnęły, założyłyśmy buty, zamknęłyśmy dom i poszłyśmy w kierunku posiadłości Lynchów. Kiedy miałyśmy przejść przez furtkę, zatrzymałam się.
Stałyśmy pod drzwiami Lynchów, Vanesa i Delly nie miały zamiaru tam wchodzić, ale pociągnęłam je za sobą i zadzwoniłam. Drzwi otworzył Ratliff  więc obie odetchnęły z ulgą . Weszłam pierwsza ale gdy zobaczyłam dwóch największych dupków świata przeszedł mnie dreszcz. W końcu odezwał się Ross :
- No nareszcie ile można czekać? Myślałem że już nie przyjdziesz - powiedział lekko poddenerwowany
- Żałuje że tak nie postąpiłam - odpowiedziałam głośno.
On za to zjechał mnie (niby) groźnym spojrzeniem, ale powiedział żebyśmy weszły.
Z perspektywy Van.
Weszłam niechętnie do środka i widok, jaki ujrzałam prawie wypalił mi oczy. Przede mną stał Riker. No tak, przecież tu mieszka, co ja się dziwię, że jest we własnym domu? Elegancko go ignorując skierowałam wzrok w drugą stronę. Jednak ten <<cenzura>> nagle pociągnął mnie za rękę i przyciągną do siebie, zmuszając do tego, bym spojrzała mu w oczy. Odezwał się pierwszy:
- Czy moglibyśmy porozmawiać? - spytał z nadzieją w głosie ale ja ze stoickim spokojem, ale i ogromną pewnością siebie odpowiedziałam:
- Nie - i wyszłam. Zdziwiło go moje zachowanie ale udał się za mną.
Z perspektywy Laury
Stałam właśnie z moim odwiecznym wrogiem, rozmawiając o zaistniałej sytuacji gdy nagle zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu pojawiła się "Raini". Gdy odebrałam zaczęła wypytywać o mnie i Rossa. No, brawa dla tej pani za zapłon. Tłumaczyłam jej, że to nieporozumienie i zaraz jedziemy wyjaśnić to do Smitha. Raini spytała też czy może pogadać z  Rossem, bo Calum prosi lecz ja się nie zgodziłam i rozłączyłam, nie będzie blondyn dotykał mojego telefonu. Wróciłam do naszej rozmowy.
- Ja nie mogę, całe miasto huczy o związku twoim i moim, jakby nie mieli nic lepszego do robo... - nie skończyłam mówić bo zawołała nas Rydel.
- Nie uwieżycie, w telewizji mówią tylko o was. Wszędzie gdzie nie przełącze tam "Laura Marano i Ross Lynch jednak razem". "Czemu się tak długo ukrywali z uczuciami?" - powiedziała blondynka
Podeszłam do telewizora bo nie chciało mi się wierzyć w to co mówiła.
- Co to kur.. ma być? - powiedziałam kiedy zobaczyła ekran.
- Laurusiu, kochanie spokojnie zaraz pojedziemy do szefa i wszystko sobie wyjaśnimy - wtrącił się Ross obejmując mnie ręką i mówiąc uwodzicielskim głosem.
- Ja ci zaraz dam kochanie ty... - już miałam go strzelić kiedy powstrzymała mnie Rydel mówiąc
- Lepiej jedźmy do Smitha bo znając życie zanim wy się ogarniecie to ja 3 razy okrążę ziemię.
- Hahaha bardzo śmieszne. Dobra chodź jedziemy - odpowiedział Ross i pociągnął mnie za sobą do samochodu.
W tym samym czasie u Ness i RIKERA .
Chłopak nadal szedł za dziewczyną prosząc ją o zatrzymanie się a ona nie mogąc wytrzymać błagań blondyna zatrzymała się na krawędzi chodnika, nie zwracawszy uwagi na rower który tędy przejeżdżał. Nagle Vanessa została pchnięta na ulicę. Gdy Riker to zobaczył, zaczął biec w jej stronę. Jednak, jak to Van, która jak powszechnie wiadomo, naoglądała sie stanowczo za dużo shounenów, sama świetnie dała sobie radę. Mimo to, rozpędzony Riker wpadł na nią i oboje poturlali się na trawnik. Dziewczyna wylądowała na blondynie, przez chwilę się na siebie patrzyli. Riker przerwał tą ciszę:
-Wybaczysz mi że byłem dla ciebie niemiły ?
Vanessa wstała z Rikera lekko się przy tym uśmiechając
- No nie wiem podrywałeś moją siostrę - powiedziała rozbawiona
- Haha bardzo śmieszne no weź! Będziesz tak bardzo zazdrosna?
- Ej ja wcale nie jestem zazdrosna - powiedziała pożerając go wzrokiem.
Oboje pogodzeni wrócili do domu
U Laury i Rossa
- No nareszcie - powiedziałam kiedy zaparkowaliśmy przez siedzibą Disneya. - Zaraz sobie z tym naszym szefem pogadam.
- Laura spokojnie, mówić będę ja. Bo jak ty zaczniesz to jeszcze nas wywalą z roboty - powiedział Ross
- Coo? Wcale nie. Ja mu po prostu powiem co tym wszystkim myślę! - zaczęłam gestykulować
- I wywołasz przy tym III wojnę światową.
- Ugh... wiesz co...
- Dobra uspokójcie się oboje, może najpierw byśmy weszli do środka i dowiedzieli się o co chodzi - zaproponowała Rydel.
Zgodziliśmy się z nią i wysiedliśmy z samochodu.

Z perspektywy Rosa
Staliśmy przed drzwiami do gabinetu Smitha, pierwsza weszła Laura i ni z gruszki ni z pietruszki zaczęła od progu wydzierać się na szefa. Jednak w tym momencie należą jej się brawa za odwagę, ponieważ padło tam kilka niecenzuralnych słów...

CIĄG DALSZY NASTĄPI :D
SZCZEEGÓLNE PODZIĘKOWANIA DLA NASZEJ WIERNEJ CZYTELNICZKI KTÓRA BARDZO POMOGŁA NAM W DOKOŃCZENIU ROZDZIAŁU - DZIĘKI CI <3

*shounen - gatunek anime którego główną tematyką są różnego typu walki, ninja, samurajowie, rycerze itd. Z definicji przeznaczony dla chłopców w wieku 10-15 lat... Czyli to, co Ciasteczko kocha ponad wszystko <3

******************************************************************************
No jest. Szczerze to ufffff... Chorowałam przez dwa tygodnie i wracam do szkoły a tu sie okazuje że mam 1223317414 sprawdzianów a  mam zaległosci. Już sie cieszę. Po za tym mam korki w poniedziałki i piątki. Masakra z tą maturą. I jeszcz eprezent dla przyjaciółki musze zrobić. Nie no ja się chyba powieszę. Mam nadzieję że się wam choć trochę podoba więc bardzo was prosze o KOMENTARZE.
Całuski Niewi :*
******************************************************************************
Wreszcie naskrobałyśmy rozdział, a ja oczywiście miałam przełożony sprawdzian z chemii, przez który nie mogłyśmy dodać go wczoraj, bo się uczyłam -.-' gratulacje dla mojej nauczycielki... W każdym razie, mamy nadzieję że się wam spodoba i długość was zadowoli ;) następny rozdział mamy nadzieję szybciej.
Całusy  :*
Ciasteczko <3


27 komentarzy:

  1. tak tak tak nareszcie!!! wiem, ze pewnie proszenie i tak nic nie da i bdcie pracowały swoim rytmem xdd ale naprawdę pośpieszcie się w miar emożliwości z następnym rozdziałem :( wgl strasznie fajna sprawa z tym zmienianiem perspektyw :D ale postarajcie się pisac troszkę dłużej z jednej perspektywy a nie 4 linijki i bach znowu zmiana :D ale ogólnie to naprawdę super, boże jak ja kocham te opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No i mamy nexta! Jak ja skaczę z radości,kiedy pojawia się! Uwielbiam tego bloga i nigdy nie przestanę:).
    Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam Was,
    Jula:**

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa nareszcie!! :D Rozdział świetny, tylko dlaczego w takim momencie przerwałyście...ughhhhh Jestem bardzo ciekawa jak się potoczy dalej RAURA<3333 mam nadzieję że next wkrótce! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham , uwielbiam , błagam o więcej!
    Najlepszy blog , jaki kiedykolwiek czytałam c:
    Gratuluję pomysłu , weny i całokształtu.
    Czekamy na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. NAJLEPSZY BLOG ŚWITA serio nigdy niczego nie byłam tak pewna, dlaczego? bo nie ma tu tej nadmiernej miłości od samego początku,

    OdpowiedzUsuń
  6. Wasz blog jest po prostu najlepszy :) Super fabuła, macie świetny styl :D cieszę się, że nie popełniacie błędów tak jak na innych blogach się zdarza, bo aż przyjemniej się dzięki temu czyta :) kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo dzięki za podziękowania ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Błagam, piszcie szybciutko nexta, bo nie wytrzymam!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. chyba PISZCIE ;_______; idę się pocionć... (noszyczkami... w kiplu...)

      Usuń
    2. Nieeeee!!!! Ciasteczko nie rób tegooooo!!!
      Czekam na nexta ;D
      Claudi

      Usuń
  10. To najlepsze opowiadanie jakie czytałam !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy next?????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. następny napiszcie szybciej. Proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. świetnyyy!!! czekam na nexta:) Ciekawe jak się ta sprawa z Raurą rozwinie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. BOSKO, tylko tyle ! ♥ Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  15. PISZCIE NEXTA SZYBCIUTKO!!!!!! Blog zajebisty! Gratulje pomysłu. Macie zarombisty styl pisania i genialne pomysły! Dobrze, ze nie ma tu lova od poczatku! Ten blog jest jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy i The Best Ever!
    P.S. Sorry za literówki, ale pisze z fonu :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy kolejny rozdział mam nadzieję, że szybko a ten po prostu genialny.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział!!! Z niecierpliwością czekam na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. UWAGA #R5ers!
    W środę (16.10) o godzinie 18.00 na twitterze odbędzie się akacja #R5ComeToPoland. Musimy się sprężać, bo 23 października mają być wybrane państwa do trasy koncertowej w przyszłym roku, a my MUSIMY być wśród nich! Proszę, zachęcacie innych do tego spamu, podawajcie dalej, piszcie o tej akcji na tt albo blogach, SPAMUJCIE. Akcja musi się udać, to jest nasza szansa! Do dzieła! Liczę na was #R5family!

    SKOPIUJ I PODAJ DALEJ, TO NIE JEST TRUDNE, A JA BĘDĘ OGROMNIE WDZIĘCZNA <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja ktoś nie ma pomysłu na rozdział na blogu o R5 lub A&A to wysyłajcie e-mail'a o czym ma być rozdział i linka na bloga a ja się wszystkim zajmę. Proszę o to adres e-mail: potworek.ciasteczkowy2002@gmail.com ;p

    OdpowiedzUsuń