Wciągnięta Rydel była zbyt zajęta oglądaniem bajki, żeby usłyszeć stukanie do drzwi do czasu, gdy poczuła na swojej twarzy mocny PLASK ...
- Ała... co ty robisz?! - syknęła oburzona blondynka - Nie masz co robić tylko walić mnie po twarzy??
- Kobieto, ktoś wali, stuka i kopie w te drzwi a ty siedzisz tu jak słup soli i oglądasz My Little Pony? Może byś ruszyła swoje szanowne cztery litery i otworzyła co? Nie widzisz że nawala mnie łepetyna??
- Oo to ktoś puka ?? - spytała jakby udawała durnia ...
- Nie wiesz, ktoś stoi i czeka na zbawienie.. - odpowiedziała z ironią na głupie pytanie blondynki.
- Aa no to po co ta cała checa - wzruszyła ramionami Rydel, leć po popcorn i oglądamy baję. Laura pacnęła się dłonią w czoło, zwlokła z łóżka i otworzyła drzwi. Gdy zobaczyła stojącego za nimi Rossa pożałowała, że tylko po to się podniosła. Prychnęła i już chciała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale chłopak przytrzymał je ręką.
- Kazali mi odwieźć cię do domu. Skorzystasz, czy chcesz iść pieszo? - syknął. Dziewczyna westchnęła, ale przystała na tą propozycję, zgarnęła swoje rzeczy i wyszła za nim z pokoju. W korytarzu zawahała się jednak.
- Słuchawki... - westchnęła.
- Co? - spytał zdezorientowany Ross.
- Gucio, "słucham się mówi". Zaraz przyjdę. - rzuciła elegancko torebkę na środek korytarza i popędziła do pokoju Rikera. Weszła - a właściwie wbiegła - oczywiście bez pukania. Z powodu zasuniętych rolet, w pokoju panował półmrok (bosz, jak to poetycko brzmi *o* - C.). Chłopak leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Brunetka przeczuwała że śpi, więc podeszła po cichutku do szafki, chwyciła słuchawki siostry i już chciała wyjść, gdy poczuła ucisk na nadgarstku. spojrzała w górę i wrzasnęła na widok potarganego Rikera.
- Nie strasz mnie tak, idioto! - krzyknęła.
- To może zostawisz moje słuchawki, co? - spytał retorycznie patrząc wymownie na rękę dziewczyny.
- Ooo.. a to nie są słuchawki Van? - zdziwiła się.
- Myślisz, że Van miałaby słuchawki ze Spider-manem? - Laura spojrzała w dół i dostrzegła na kabelku trzymanych w dłoni słuchawek maleńką figurkę wspomnianego człowieka-pająka, po czym pacnęła się dłonią w czoło.
- Ciebie tym bardziej o to nie podejrzewałam... - wymamrotała. Nie mogła tego dostrzec w tym świetle, ale Riker leciutko się zarumienił. Dla pewności chłopak odwrócił się, podszedł do biurka i podał Laurze słuchawki Van, po czym bezceremonialnie wypchnął ją na korytarz tłumacząc, że chce spać. Lekko zaskoczona Laura stała chwilę na korytarzu, po czym uśmiechnęła się do siebie i ruszyła w stronę drzwi wejściowych, gdzie czekał na nią Ross.
- Idziemy? - uśmiechnęła się słodko. Blondyn wyglądał na lekko zaskoczonego, ale wolał nie pytać. Otworzył drzwi i jak prawdziwy dżentelmen puścił Laurę przodem. Później otworzył zszokowanej Laurze drzwi do auta. Brunetka spojrzała na niego dziwnie, więc blondyn nachylił się do niej i szepnął do ucha
- Jesteśmy parą, tak? - Laura zarumieniła się lekko, ale nie protestowała. Jeśli będą przekonujący, możliwe że te katusze niedługo się skończą.
- Co zrobiliście z Maią? - spytała gdy ruszyli
- Odwieźliśmy ją do domu - odpowiedział Ross nie spuszczając wzroku z drogi. I znów nastała niezręczna cisza. Przerwała ją Laura:
- No to o czym tam z nią gadałeś? - próbowała przyjąć obojętny ton ale jej nie wyszło.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć - odpowiedział ze złością. Co zdenerwowało brunetkę jeszcze bardziej. Są w związku, co prawda nie z własnej woli, ale są. Nie powinni mieć przed sobą zobowiązujących tajemnic. Zaczęła myśleć że zapewne Ross zdradza ją z Maią, o ile można to tak nazwać. Na samą myśl o tym że między nimi może coś być robiła się czerwona ze złości. Nikt nie będzie jej omamiał chłopaka, nawet jeśli jest on z przymusu.
- Spokojnie nie zdradzam cię - usłyszała po chwili.
- Hę? - zapytała
- Nie zdradzam cię - powtórzył.
- Wcale o tym nie myślałam - skłamała.
- Aha jasne. Masz zazdrość wymalowaną na twarzy - wyszczerzył się do brunetki.
- Szlag... Znaczy, wcale nie jetem zazdrosna o tego paszczura. I patrz na drogę bo się rozbijemy.
Blondyn tylko zaśmiał się pod nosem i powiedział po cichu. Punkt dla mnie. Nie minęło pięć minut kiedy podjechali pod dom sióstr Marano. Laura szybko odpięła pas i rzucając szybkie: "Cześć" chciała wysiąść ale Ross zamknął drzwi. Popatrzyła na niego zszokowana.
- Co robisz?
- Czas scementować nasz związek kochanie. Mamy widownię.
- Pierdolisz... - powiedziała
- Nie pierdoliłbym w samochodzie - Laura potrzebowała kilku sekund na przetworzenie żartu, po czym pacnęła się dłonią w czoło. Blondyn nie przejmując sie tym, ujął twarz brunetki i delikatnie pocałował. Wiedział jednak ze to nie może się za szybko skończyć, więc kiedy nie napotkał oporu kontynuował coraz bardziej przekraczając granice delikatności. Brunetka się nie sprzeciwiała, prowokowała wręcz chłopaka do coraz głębszych pocałunków. Oboje nie chcieli przerywać czynności. Jednak kiedyś musiało to nastąpić. A powodem było walenie w szybę. Oderwali się od siebie i spojrzeli na "przerywacza" czynności która ich tak pochłonęła.
- Czy wyście już do reszty poszaleli!? - krzyknęła Van, czyli nasz "przerywacz" - Miziać się na środku ulicy i jeszcze w dodatku w samochodzie. Do domu ale już.
Laura sięgnęła do pasa żeby się odpiąć, kompletnie zapomniała że zrobiła to już wcześniej kiedy Van dodała:
- Siostrzyczko jak chcesz kontynuować to zaproś blondaska do domu - mrugnęła i uciekła.
Brunetka natomiast skierowała swój wzrok na blondyna...
2 tygodnie później
Trzy brunetki biegły jak szalone po chodniku kierując się w stronę centrum handlowego. Były to oczywiście Laura, Van i Raini a powodem ich szaleńczego biegu był fakt że nie miały prezentu urodzinowego dla Rydel, który był im potrzebny już na jutro. Przez to Laura nie zauważyła wystającej płytki, potknęła się i zaliczyła glebę. Zdarła sobie przy tym wnętrze dłoni i kolana.
- Ała! - krzyknęła zwracając na siebie uwagę wszystkich oprócz swoich towarzyszek które biegły dalej, taranując przechodniów. - Nie, nic mi nie jest spokojnie, biegnijcie dalej. Dogonie was! - krzyknęła z ironią
- Spoko! - usłyszała Van i straciła je z pola widzenia.
- Co...? Ugh, świetnie. Zostawiły mnie, czopy jedne. Ja im jeszcze pokażę... zostawić mnie tak po prostu na chodniku. Dostanie im się. - gadała sama do siebie wkurzona, czego skutkiem było natychmiastowe usunięcia jakiegokolwiek luda w promieniu kilometra.
- Widzę, że zaliczyłaś niezłą glebę - usłyszała znajomy głos. - Podwieźć cię?
- O shit - szepnęła kiedy przed sobą ujrzała Rossa.
- Chyba nie przepuścisz takiej okazji, kochanie - dodał po chwili kucając przy dziewczynie.
- Nie trzeba, poradzę sobie. Zresztą nie mam ochoty na jazdę twoim zakichanym samochodem - odpowiedziała.
- Jeśli dobrze pamiętam to ostatnio w nim nie kichałaś, raczej wcierałaś swój malinowy balsam do ust w moje - zaśmiał się i podniósł. - No chodź, przecież nie pójdziesz taka zakrwawiona. Opatrzę cię i zawiozę do tego centrum, a właśnie masz tu klucze od domu. Po tym, jak wam powiedziałem że jutro jest impreza wyleciałyście z prędkością światła.
- Ech... no dobra, dzięki - podniosła się z ziemi i udała się za blondynem do samochodu.W pewnym momencie potknęła się po raz drugi lecz tym razem przed upadkiem powstrzymały ją silne ręce blondyna .
- Puszczaj mnie sama sobie poradzę - powiedziała odsuwając się od Rossa . Doszli do samochodu i po chwili udzielił się chłopak:
- Siadaj - powiedział do niej otwierając bagażnik.Wziął wodę utlenioną, gaziki i plastry z opatrunkiem
- Po co ci tu to wszystko? To tylko zdarte kolana. Chyba nie widziałeś jak wyglądała Van w wieku 6 lat...- zapytała zdezorientowana Laura.
- Masz racje, nie widziałem. Ale to wszystko po to, by ratować z opresji ładne dziewczyny, które potem chcą się odwdzięczać - odpowiedział jak gdyby nigdy nic. Laura już podniosła rękę by mu przywalić, ale powstrzymał ją.
- Dobrze ci radzę, nie rób tego - zaśmiał się chłopak
- A to niby czemu? - spytała, po czym poczuła na kolanie bardzo silne pieczenie. wrzasnęła.
- Bo to nie woda utleniona, tylko spirytus - zaśmiał się blondyn. (pieprzony sadysta. kiedyś zacięłam się żyletką i polałam spirytusem. myślałam że mi palec odpadnie z bólu... T^T - Ciasteczko )
- Menda - syknęła głosem pełnym jadu i bólu.
- Miło mi a ja Ross.
- Haha, suchar stary jak świat - znów pieczenie i wrzask brunetki.
- Coś mówiłaś?
- Czy panią bóg opuścił?! 15000 dolców za miśka?! - wydarła się. - Chyba o jedno zero za dużo. Dam pani tysiąc pięćset i chcę dostać tego pluszaka! - Raini i Laura gapiły się na nią z opuszczonymi koparami. Van na prawdę potrafiła być przekonująca.
********************************************************************************
Proszę bardzo xd odpowiadamy na wasze błagania i publikujemy wcześniej ten rozdział. Osobiście jestem z niego zadowolona (szczególnie ze scen które pisałam). PAMIĘTAJCIE ŻE KOLEJNY 18 STYCZNIA I ZAKODUJCIE TO SOBIE BO POTEM SIĘ NIEPOTRZEBNIE PYTACIE KIEDY NEXT. Będzie napisane z boku w informacjach xd. Piszemy właśnie kolejny rodział który mamy nadzieję będzie najdłuższym jak do tej pory xd
Życzę wam satysfakcji z przeczytanego rozdziału i czekam na komentarze (dłuugie xd)
Niewi :*
CHCE JUŻ TEN ODCINEK *.* będzie tany tany xd
*************************************************************************
Kurde, chyba pierwszy raz daję komentarz jako ostatnia ;D Ale wczoraj nie miałam czasu, bo moje "kochane przyjaciółeczki" wyciągnęły mnie na krótki spacer, który trwał ponad 4 godziny i przeszłam prawie 20 kilosów ;___; Kazały mi zapylać do ich wsi, 7 kilometrów ode mnie. "Wyjdziemy po cb, idź w naszą stronę"... Przeszłam prawie całą drogę sama .____.
Ale dość gadania, wgl nie mam czasu bo na forum spamują i muszę z nimi xd (w czasie gdy to pisałam pojawiły się 4 nowe posty >.>)
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i wytrzymacie następne 3 tygodnie. i nie proście o następny wcześniej, bo jeszcze nie jest napisany. .-. Od razu powiem, że będzie to chyba najdłuższy i najciekawszy rozdział do tej pory ;D a co tam, narobię wam smaka :3 Scena z Kaichou wyszła genialnie, mimo że widziałam ją 27236 razy śmiałam się jak głupia czytając to. Waham się przed wstawieniem sceny z Toradory, chyba odłożę ją na później.
No, koniec spoilerów, cieszcie się piękną wiosną tej zimy ;*
~Ciasteczko <3
EDIT CIASTECZKA:
Kto usunął moje objaśnienie, skąd wzięło się imię dla miśka? ;-; teraz sama nie pamiętam T^T na pewno jakieś skrócone, japońskie słowo. coś w stylu prezent albo niespodzianka, tyle wam powiem ;D