Wiem że to nie jest to co chcielibyście teraz czytać na naszym blogu, ale jest to nieuniknione.
ZAWIESZAMY...
Powód doskonale znacie MATURA :/ do tego cholernego czegoś zostało mniej niż 100 dni. Niby dużo ale dla mnie mało :( szybko zleci. Zaczął się drugi semestr strasznie dla mnie krótki i musze ogarnąć swoje cztery litery. Chce wam powiedzieć ze jesteście najwspanialszymi czytelnikami na świecie i będę czekać na wasza reakcje na powrotnego posta xd możliwe ze podczas tej zawieszki pojawi się jakiś rozdział ale nie wiemy jeszcze czy na pewno i kiedy. Zadbam też żeby nie było tu za pusto xd
Także do zobaczenia po maturze xd modlcie się za mnie do potwora spaghetti, bogów greckich, harrego pottera lub kogo tam chcecie xd
Całuski Niewi :**
P.S Dziewczyny napiszą jeszcze cos od siebie jak tylko będą mogły
Witajcie kochani! ;c jakoś tak mi się smutno zrobiło... ;____; Niestety, jest prawie 20, a ja dopiero dopadłam kompa, bo przedtem miałam w pizdu lekcji i nauki i teoretycznie powinnam teraz robić ten pieprzony folder o mojej gminie na WOS >.> To też jest powód zawieszki, ponieważ szansa że napiszemy ten ledwo co zaczęty rozdział na sobotę są równe zeru... Pierwsza gimnazjum zaczyna dawać się we znaki bardziej niż zwykle i bez w miarę systematycznej nauki nie udźwignę tego wszystkiego, tak więc póki to wszystko się jakoś nie uspokoi, blog pozostaje... uśpiony? ;D Mam nadzieję, że przez to łatwiej będzie mi nad tym wszystkim zapanować, wybaczcie ;c
No i teraz to co Niewi już pisała, czyli JESTEŚCIE NAJLEPSZYMI CZYTELNIKAMI POD SŁOŃCEM! ;* Gdyby nie wasze wparcie, już dawno byśmy to wszystko rzuciły. A kiedy słyszę, jaki to nasz blog jest przewspaniały, wyjątkowy (no tak, geje niezbyt często pojawiają się w opowiadaniach o Raurze XD) i ogólnie zajebisty, od razu dostaję takiego powera, że (zacytuję pewną bloggerkę) jestem w stanie odłożyć świetną książkę, olać hit filmowy i zabrać się za pisanie. DZIĘKUJĘ <3 Dziękuję za to, że niezbyt często pojawiały narzekania na moje japońskie wstawki, ciągłe nawijanie o anime i rzeczach, które was kompletnie nie interesują. Dziękuję za zaakceptowanie zrujnowania psychiki Van, za to że komentujecie i ZA TO, ŻE BYLIŚCIE <3
W międzyczasie może wrzucę tu napisanego pod nagłym natchnieniem One-shota, ale zależy to już tylko i wyłącznie od was ;) są chętni? pojawił się on już na moim 2. blogu. Jeśli kogoś to interesuje, to zapraszam! Tam również możecie wesprzeć mnie w tym co tworzę. będzie mi niezmiernie miło, bo przyznam że zabierając się za bloga o takiej tematyce nie zdawałam sobie sprawy, jak ciężko go wypromować :/ LINK
WRACAMY PO MATURZE NIEWI.
AMEN.
BYWAJCIE! ;c
~Ciasteczko >w<
.................................................................... Sorki...................................................................
Hejka tak jak już wszystko z góry wiecie zawieszamy bloga . Możecie być pewnie na nas wkurzone bo to fakt miałyśmy wstawiać wam opowiadania co dwa tygodnie i to fakt że już miałyśmy jedną przerwę w której miałyśmy napisać opowiadania tak jakby " na przód" i można by było dodać jeszcze dużo faktów ale starczy.
Wiecie prowadzę tego bloga z Niewi. i Ciasteczkiem no praktycznie od nie dawna strasznie się cieszę że obie się zgodziły na przyjęcie mnie do takiego no jakby ''swojego grona'' bo to dało mi krok do całkiem nowego poznawania życia (no może za ostro powiedziane ale chodzi o coś w tym stylu) może i powiecie że za bardzo przynudzam was tymi moimi zwierzeniami ale po prostu chcę WAM przez to powiedzieć że długo czekałam na taki no jakby "BONUS" a one mi go dały więc chodzi tu o to abście i wy trochę poczekały.. a może być z tego niezła checa .No bo uwierzcie Niewi ma teraz dużo nauki ii nie zaprzeczę że ja również mam jej do buluwięc trzeba to po prostu CZEKAĆ .
Dziewczyny (i chłopaki żeby nie było jakby coś .) jesteście Naj Naj Najlepsi i ja Asia mówię że WIERZĘ WAS ;* że wytrzymacie i poczekacie na nas te DZIEWIĘĆDZIESIĄT- ILEŚ DNI.
MATULU KOCHANA MAMY JUŻ PONAD 50 tys wyświetlń jeju *.*
Na początku sobie myślałam czy wgl dojde do takiej liczby i ile mi to zajmnie. Nie wiem czy szybko to się stało i czy to sukces ale strasznie się cieszę razem z dziewczynami xd
Teraz pozostaje nam tylko czekac na 100 tys. xd wtedy to już będzie oporowa zajawka xd
Chcę coś od razu powiedzieć odnośnie rozdziału który jest niżej. Jedni mówią zę to najlepszy rozdział i ze supper świetnie ale jest też osoba która ma zastrzeżenia ( jeśli ktoś ją zhejtuje to dostanie w łeb, ma prawo do wsłasnego zdania i my je szanujemy xd) jeśli chodzi o Sterlinga z Calumem to uparła się na to Ciasteczko a ja pomyślałam że w sumie czegoś takiego (chyba) jeszcze nie było więc czemu niee. Chciałam zaznaczyć że to był (na razie) tylko pocałunek a po drugie na imprezie xd to ze tylko napisałyśmy o upitej Laury nie znaczy że inni nie byli :D Zawsze stara się robić wszytsko zgodnie z realiami, a na imprezach się dzieje mnóstwo rzeczy xd jak czasami słyszę to nic tylko się załamać xd
Wydarzy się jeszcze całkiem dużo rzeczy (chyba) więc zobaczyy jak zareagujecie xd
I przepraszam cię Anonimku że o tym wspomniałam ale to pierwszy taki komentarz i mną poruszył więc wiesz muszę się jakoś do niego ustosunkować xd
Z perspektywy Van
- Vaaaaaaaaaann - dobiegł mnie krzyk siostry z jej sypialni. Wychyliłam głowę z łazienki i wydarłam się:
- Czeeegooooo!!!!!
- Gówno! Mówi się słucham! - odkrzyknęła
- Przecież słucham, nie da się nie słyszeć, kiedy się tak drzesz. - odgryzłam - O co chodzi?!
- Nie wiem, co mam założyć!
- Coś ładnego - ucięłam i weszłam z powrotem do łazienki, ignorując krzyki siostry, która po kilku minutach zaczęła dobijać się do drzwi. Sory, nie ma czasu, niech wkłada cokolwiek. Tylko ja mogę się grzebać. Chwilę potem Lau odpuściła i łomotanie ucichło.Nie na krótko. Po chwili usłyszałam tarcie o talerz widelcem (ugh. Jak ja tego nie nawidzę - As. ;*)
- PZESTAŃ! DOŚĆ! -krzyknęłam - Już wychodzę - uniosłam ręce w geście kapitulacji chociaż nikt tego nie widział, no chyba że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się dookoła czując na sobie zimny dreszczyk strachu. otrząsnęłam się, a chwilę później ogarnęłam że pisk ucichł.
- Jeszcze się odegram - powiedziałam cicho.
- Wszystko słyszałam!?-odkrzyknęła.
W szybkim tempie ubrałam się i umalowałam. Otworzyłam drzwi od łazienki. Na korytarzu stała zdenerwowana Laura z talerzem i widelcem w ręku - i znowu ten zimny dreszczyk Laura nie wyglądała na zbytnio szczęśliwą.
- Czy ty wiesz, która jest godzina?! - wydarła się. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
- 18:46 - odpowiedziałam spokojnie.
- Świetnie, umiesz odczytywac godzinę z nieelektronicznego zegarka - powiedziała ironicznie co za małpa. Czyli ile czasu mamy na dotarcie do Lynchów? - dodała.
- O mój boże, 14 minut! Rusz się, bo nie zdążymy! - chwyciłam siostrę za rękę i pociągnęłam.
Biegłyśmy przez miasto dobre 10 minut, po czym dopadłyśmy drzwi domu Lynchów. Gdy tylko weszłyśmy oświadczyłam, że nogi za chwilę mi odpadną i jeżeli teraz nie usiądę, to prawdopodobnie padnę i nie wstanę. Niestety, moje buty choć były bardzo ładne, to do biegania się nie nadawały. Rozsadowiłam się na pufie w korytarzu i zdjęłam te pomioty szatana. Laura poszła w moje ślady. Niestety, nasze leniuchowanie nie trwało zbyt długo. Po kilku minutach przyszła Rydel i zagoniła nas do roboty. Okazało się że chłopcy, jak to mężczyźni, tak jej "pomagali", że salon wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Rikerowi jakoś udało się przestawić odkurzać na plucie kurzem, Ross zaplątał się w serpentyny, a Rockiemu wybuchła butelka z colą, kiedy "po prostu ją otwierał". Wygoniłyśmy ich więc do kuchni, a same zajęłyśmy się sprzątaniem. Co prawda miałam coś przeciwko ale groźne spojrzenie siostry upewniło mnie w przekonaniu, że nie powinnam dyskutować. Po około pół godzinie wszystko wyglądało już znośnie. Serpentyny, balony, brak jakiegokolwiek pyłka kurzu. Ledwo usiadłyśmy by odpocząć, rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Przyszli pierwsi goście. Ross i El podłączyli pożyczone od sąsiadów gigantyczne głośniki i impreza się zaczęła. Po godzinie dotarli już wszyscy, alkohol lał się strumieniami, a w basenie pojawiali się pierwsi "mondrzy" kąpiący się w ubraniach. Przy drzwiach cały czas zmieniała się warta, która pilnowała, by do środka nie dostał się nikt nie zaproszony. Kogo jak kogo, ale dziennikarzy większość gości nie chciała widzieć. Słysząc to Rydel spanikowała i postawiła braci przed drzwiami.
- Siema siema! - krzyknęła lekko podpita Laura wbiegając do kuchni z butelką piwa w ręce, gdzie razem z Rydel wykańczałyśmy tort.
- Laura, odłóż to natychmiast! Masz być trzeźwa przynajmniej do północy! - ochrzaniłam ją. Podeszłam aby wyjąć jej z rąk alkohol. Zrobiła jednak zgrabny unik i uciekła na drugi koniec pokoju, gdzie pociągnęła z butelki solidny łyk, po czym uśmiechnęła się słodko. Skaranie boskie z tą dziewczyną. Czasem wydaje mi się, że to ja jestem jej matką. No dobra, zwykle to Laura nią jest, ale jeśli chodzi o imprezy, to ja przejmuję dowodzenie. Zwłaszcza, kiedy ma nam pomóc, a nie leżeć pijana w kącie. No cóż, już po ptakach, teraz na nie wiele się nam zda. Pozwoliłam więc wyjść siostrze, która w doskonałym humorze wybiegła tanecznym krokiem z kuchni. Załamałam ręce.
- Chodź, pomóż mi to przenieść - poprosiła Rydel, próbując podnieść całkiem sporych rozmiarów tort.
- A w życiu! - zaprotestowałam. Pobiegłam do salonu i zaciągnęłam do kuchni za uszy dwóch najbliżej stojących właścicieli blond czupryn, jak się okazało Rikera i Ross'a, po czym prezentując im swój najgroźniejszy wzrok wskazałam tort. Bez słowa sprzeciwu wzięli go i wynieśli do salonu, a ja z Rydel przybiłyśmy sobie piątkę i podążyłyśmy za nimi.
- Prosimy o uwagę!! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy ucichli, a ktoś wyłączył nawet muzykę.( WoW ja to jestem mistrzu,ale mniejsza o to) - Możliwe, że nie wiecie, ale nie przyszliście tu sobie bez okazji. Nasza kochana blondi obchodzi dziś swoje 20 urodziny! - rozległy się brawa, a jubilatka lekko się zarumieniła.
- Brawo brawo! - darła się Laura, a ja przewróciłam oczami. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować podbiegła do Rydel, krzycząc "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!". Niestety potrąciła po drodze Rossa, który zachwiał się i wyrzucił tort na podłogę. Zapadła niezręczna cisza, w czasie której przytłumione przez alkohol umysły gości przetwarzały to, co się stało. Walnęłam Laurę od tyłu w głowę, po czym zajęłam się zbieraniem resztek ciasta z ziemi. Po chwili dołączyła do mnie Rydel.
- Idź po prezent - szepnęłam do Rossa, który popędził do drzwi. Ze względu na rozmiar miśka i przedurodzinową manię sprzątania Rydel poprosiliśmy sąsiadów o przechowanie go. Oni sami wyczuwając ostrą imprezę gdzieś się dziś zmyli, zostawiając nam klucze. I chwała im za to. Po 5 minutach, gdy goście zaczęli się już nudzić, podłoga w salonie została zmyta, a chłopak dalej nie wracał zaczęłam odrobinę się o niego martwić. Postanowiłam więc interweniować i wyszłam przed dom. Tam ujrzałam Rossa stojącego na podwórku z ogromnym miśkiem i kłócącego się z Elem i Rockym, którzy stali w tym czasie na warcie.
- Co się stało? - zapytałam zdezorientowana.
- Nie chcą mnie wpuścić do środka! - poskarżył się Ross.
- Nie ma zaproszenia - wzruszył ramionami El. Pacnęłam się dłonią w czoło, po czym podeszłam do blondyna, chwyciłam go za ramię i posyłając mordercze spojrzenie chłopakom wciągnęłam do domu.
- Proszę o jeszcze chwilę uwagi! - krzyknęłam do gości w salonie. - Przyjechał prezent!
Ross wszedł zadowolony do pokoju ciągnąc za sobą wielkiego miśka ubranego w koronkową bieliznę. Rydel zatkało. Goście zaczęli się śmiać i bić brawo. Blondynka podeszła do pluszaka i wyjęła mu z łapek kolorową kartkę A3. Przeczytała po cichu życzenia i westchnęła ciężko. Ktoś w tłumie krzyknął, by przeczytała na głos. - Żeby przypomnieć ci, że jesteś już dorosła i możesz mieć dzieci. - wyrecytowała zażenowana. - PS: Znajdź sobie chłopa! No już, kto maczał w tym palce?! - Ja, Ross, Raini i Laura ukłoniliśmy się nisko. Laura co prawda trochę się zachwiała, ale mało kto to zauważył. Rydel podeszła do nas i każdemu po kolei niezbyt mocno dała w łeb, po czym przytuliła mocno.
- Dziękuję... - szepnęła. Gdy się od nas oderwała po policzku spłynęła jej pojedyńcza łza... Łza szczęścia
- Nigdy nie zrozumiem, dlaczego kobiety płaczą w takich momentach - westchnął Ross. Uśmiechnęłam się.
- Wy nigdy nie płaczecie, więc płacze za was wszystkich... - szepnęłam.
- Słucham? - zdziwił się chłopak.
- Nic nic - uśmiechnęłam się i podbiegłam do jubilatki, po drodze wpadając na kogoś.
- Ojej, strasznie cię przepraszam, nie chciałam - podniosłam wzrok i ujrzałam przystojnego bruneta. - OMG ty jesteś Jean-Luc Bilodeau z Baby Daddy. Razem z siostrą kochamy ten serial. - powiedziałam podekscytowana.
- No tak to ja - odpowiedział uśmiechając się promieniście co sprawiło że zmiękły mi kolana. Stałabym jak słup gdyby nie Delly która podeszła.
- O widzę że już poznałaś naszego kuzyna. Jean to moja przyjaciółka Vanessa Marano. Możliwe że o niej słyszałeś.
Obyś słyszał, obyś słyszał prosze proszę, modłiam się w duchu.
- Tak słyszałem, jesteś aktorką i twoja siostra też.
Przytaknęłam skinieniem głowy.
- Siostrzenica mojej przyjaciółki z planu uwielbia Austina i Ally. Ma bzika na ich punkcie. Za każdym razem kiedy coś się miedzy nimi dzieje piszczy z zachwytu.
- Tak robi chyba każdy - wtracił się Riker który pojawił się nie wiadomo skąd. - Mój brat i Laura idealnie się sprawdzają w roli zakochanej pary prawda Van? - zapytał
- No oczywiście, świetnie im się współpracuje zarówno na planie jak i poza nim - odpowiedziałam kładąc nacisk na pewne słowa tak żeby Riker zrozumiał że ma zakończyć ten temat.
~*~
Narrator
-Delly, pomóc ci w czymś? - zajrzała do kuchni uśmiechnięta Van. Widząc skaczących po pomieszczeniu braci blondynki i swoją siostrę westchnęła ciężko. Napotykając błagalne spojrzenie Rydel, mówiące "zabierz stąd tą bandę wariatów!" skinęła głową. Podeszła do dwóch najbliższych chłopaków i ciągnąc ich za uszy oznajmiła wesoło
- Idziemy na spacer.
- Taaak! Kocham spacery! - zawołała Laura i pobiegła zakładać kurtkę. Van westchnęła ciężko i posłała Rydel pokrzepiające spojrzenie, po czym wyprowadziła na korytarz pozostałych delikwentów. Tam przyłączyli się do nich również El, Sterling i Calum. Wychodząc na dwór brunetka odetchnęła głęboko "świeżym" powietrzem i widząc, że towarzystwo zaczyna się uspokajać zaczęła rozmawiać ze Sterlingiem. Po chwili zauważyła kątem oka lekkie zamieszanie. Odwróciła się i zobaczyła Rossa goniącego Laurę
- Oddawaj moją czapkę! - krzyczał na całą ulicę. Młoda Marano ignorowała go i śmiejąc się wesoło zaczęła biec tyłem wymachując czapką blondyna. Nagle poczuła że uderzyła w coś, a raczej kogoś plecami. Przerażona bardzo powoli odwróciłą się i podniosła wzrok, ujrzała chłopaka, na widok którego zmiękły jej kolana. Stał przed nią bardzo przystojny blondyn o zielonych oczach i zdecydowanie azjatyckich rysach. Nie dała rady utrzymać równowagi i upadła na chodnik (przysłowiowe klapen dupen - Niewi xd)
- Hej, nic ci nie jest? - zapytał zaniepokojony pochylając się nad dziewczyną. W jego głosie słychać było ledwo dosłyszalną nutę obcego akcentu. Laura zarumieniła się lekko i wymamrotała, że wszystko w porządku. Próbowała wstać, ale wypity alkohol nie pozwalał utrzymać równowagi.
- Laura, wszystko dobrze? Co się stało? - zawołał zaniepokojony Ross pochylając się nad brunetką i pomagając wstać.
- Nic, tylko... wpadłam na niego... - mruknęła wskazując palcem na zielonookiego.
- Jestem Usui Takumi - przedstawił się chłopak. Ross zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem.
- Ross Lynch. Miło poznać. - podał rękę blondynowi z miną świadczącą, że tak na prawdę nie jest mu zbyt miło.
- Heeej! Siostraaa!!! Coś sobie znów zrobiła?! - krzyczała biegnąc w ich stronę wkurzona Vanessa. Zatrzymała się widząc nieznajomego blondyna - Kto to? - spytała zdziwiona.
- To Usui. - mruknął Ross. - Laura na niego wpadła.
- Ehhh... - westchnęła Van. - Przepraszam za nią. - zwróciła się do Takumiego. - Jestem Vanessa Marano, a ta co na ciebie wpadła to moja siostra, Laura.
- Miło poznać - powiedział i uśmiechnął się w taki sposób, że każdej dziewczynie mógłby zawrócić w głowie. Van nie była wyjątkiem.
- Skąd jesteś? - spytała prosto z mostu by ukryć zażenowanie.
- Słucham? - zdziwił się blondyn.
- Masz obcy akcent i wyglądasz na azjatę. - wypaliła przyglądając się uważnie twarzy chłopaka, a po głowie tłukła się jej jedna myśl "proszę, bądź japończykiem. proszę..."
- Racja, jestem z Japoni. - odrzekł z obojętną miną. Starszej Marano zaświeciły się oczy. "TAK, TAAAK!!!" krzyczała w myślach.
- Chodzisz do liceum? - dowalił Ross. Van dyskretnie walnęła go w kostkę.
- Spokojnie, bo się chłopak przestraszy - zaśmiał się Riker, który pojawił się znikąd.
- Prędzej się przestraszy jak ogarnie że dziewczyny go rozbierają wzrokiem - zaśmiał się Rocky. - A szczególnie Van. Ja bym na twoim miejscu Sterling był zazdrosny - zwrócił się do blondyna. Który tylko wzruszył ramionmi na te słowa i wrócił do rozmowy z Calumem.
~*~
Narrator
- Siemciaaaa!!! - wydarła się Laura wbiegając do kuchni. Delly westchnęła ciężko i spojrzała wymownie na Van. Później jej wzrok padł na jasnowłosego japończyka i oczy wyszły jej na wierzch.
- Kto to? - spytała.
- Usui - przedstawiła go Vanessa. - Usui Takumi.
- Wasz znajomy?
- No... tak jakby... - jąkała się brunetka. - Laura na niego wpadła...
- Mam rozumieć, że przyprowadzacie mi do domu obcego człowieka?! A jak to jakiś psychopata albo pedofil?! - wkurzyła się Lynch.
- Spokojnie, jeśli bardzo wam przeszkadzam, to sobie pójdę - odezwał się Usui obojętnie. Blondynka dopiero po chwili zorientowała się, że powiedziała ostatnie zdanie na głos przy samym zainteresowanym i czerwona jak gaśnica zaczęła go przepraszać i zapewniać, że może zostać. No to został.
Około godzinę później pijana w trupa Laura wymyśliła, że zagrają w butelkę i ignorując sprzeciwy towarzystwa chwyciła z podłogi litrową butlę po coli i zaciągnęła przyjaciół do pokoju Rydel. Na podłodze rozsiadła sie spora grupka osób - wszyscy obecni z rodu Lynch, Van i Laura, Sterling, Raini, Calum i Usui. Na początku była to zwykła gra na pytania i wyzwania, później młodsza Marano wpadła na kolejny "genialny" pomysł.
- Gramy na całowanie! - wykrzyknęła.
- No chyba cię coś piecze! - poderwała się starsza z sióstr. Laura zamyśliła się przez chwilę, po czym zaprzeczyła, ale z pomysłu nie zrezygnowała. Koniec końców Ross musiał pocałować własną siostrę (na szczęście wynegocjował policzek...) choć wymamrotał przy tym że na trzeźwo Laura taka chętna do całowania wcale nie jest, co spowodowało wybuch śmiechu. Laura Rockiego, a Van dostała obojętnego całusa od samego Usuiego. I tak to się w miarę spokojnie toczyło, aż przyszła kolei na Sterlinga i... Caluma. Nie moi drodzy, autorki wcale nie pomieszały imion (jak to Ciasteczko ma w zwyczaju xd), celowo wstawiły dwóch facetów. Oczywistą reakcją chłopaków było "fuuuj... chyba poszaleliście!", i chociaż wszyscy obecni wstawili się za nimi Laura uparła się, że mają się pocałować. Po pięciu minutach kłótni biedacy poddali się. Oboje czerwoni jak cegła zbliżyli się do siebie i szokując wszystkich nie zrobili tego, co każdy normalny hetero na ich miejscu. Zamiast szybkiego "cmok" Calum wpił się w usta Sterlinga, a ten nie protestując zamienił tą chwilę w długi, namiętny pocałunek. Każdemu w pomieszczeniu kopara opadła do samej ziemi. Wyjątkiem był Usui, ale nawet on nie potrafił zachować kamiennej twarzy i w oczach wymalowany miał lekki szok.
- Może lepiej zostawmy ich samych... - zaproponowała Van, która pierwsza się pozbierała, ale zadowolona nie była. Patrzyła jak jej chłopak zatracił się w pocałunku z innym CHŁOPAKIEM. Reszta tylko przytaknęła i wyszła na korytarz ciągnąc po podłodze swoje szczęki i Laure która chciała zostać i grać dalej.
- Nie dziwi cię to? - spytał Ross Usuiego gdy tylko doszedł do siebie. W oczach dalej miał wymalowany lekki szok.
- Nie bardzo, przecież to było widać. - wzruszył ramionami. Reszta spojrzała się na niego jakby nagle zaczął świecić. Po chwili Van powoli przytaknęła. Podświadomie podejrzewała to już od jakiegoś czasu, ale jakaś część jej nie potrafiła tego zaakceptować.
~*~
Narrator
2 godziny później Laura leżała w łóżku pewnego blondyna. Nie wiedziała, gdzie jest ani jak się tu znalazła, ale było jej wygodnie i cieplutko, postanowiła więc na razie się nie ruszać. Jednak nie było jej to dane ponieważ usłyszała jak ktoś się jej pyta.
- Wstałaś już śpiochu? Spałaś mocno w kuchni na blacie, więc przeniosłem cię tutaj a tak w ogóle skąd się wziełaś w TAKIM miejscu? - zaśmiał się blondyn z lekkim zdziwieniem. Brunetka uchyliła trochę powieki i nagle podniosła się do pozycji siedzącej
- Eee, to tylko ty Rossiu. Cio ty tu robisz? - mówiła dziecinnym głosem. - Przyszedłeś tutaj pocałować swoją Laurunię, bo w butelce ci się nie udało. Co niee? Ty mały zboczeńcu! - dodała waląc chłopaka w ramię. Nazwanie go małym było dość śmieszne ponieważ ze swoim ponad metr osiemdziesiąt do małych nie należał.
- Hahahhaa. Nie wytrzeźwiałaś jeszcze co?
- Posuwasz się za szybko wiesz? - Laura gadała jak najęta w ogóle nie zwracając uwagi na to że coś się do niej mówi. Blondyn przybliżył się do dziewczyny tak że ich twarze dzieliło pięć centymetrów.
- Wygląda na to że posmakowała ci pigwowa nalewka. ( ona jest pyyszna *.* - Niewi Niewi, w tym wieku? dopiero ci 18 stukneło, kiedy niby piłaś? ;D No jak to gdzie? W domu! :D a jeszcze przez cłąy rok miałam 18 innych ) - powiedział i odsunał się a Laura złapała go za włosy.
- Wooow jakie one miękkie - rzekła z zachwytem maltretując głowę blondyna. - Myślałam że będą ostre i kujące. Hihihihi jakie fajne - cieszyła się jak małe dziecko.
- Okeeej - odpowiedział jej trochę zażenowany blondyn i wyciągnął kamerę, którą zawędził Raini.
- Co ty robisz?
- Nie uwierzysz mi kiedy rano się pozbierasz, dlatego potrzebuję jakiś dowodów. Czas na wywiad z Laurą Marano! Powiedz nam: Czujesz się dobrze?
- Taaaaaak - powiedziała rozradowana dziewczyna.
- Jesteś kompletnie pijana i nic nie będziesz pamiętać?
- Taaaaaaak.
- Przyznajesz że zawsze ci się podobałem?
- Taaaaaaak.
- Mam nadzieję że mnie nie zabijesz jak to zobaczysz - powiedział chłopak kierując obiektyw na siebie.
- Do kogo ty mówisz? - zapytała zdezorientowana brunetka.
- Do Laury z przyszłości kiedy to zobaczy - odpowiedział i położył kamerę na szafce. - No dobra to co powinniśmy teraz zrobić...? - spojrzał na dziewczynę która zaczęła mocować się z suwakiem od sukienki.
- Nie mów mi, że masz zamiar się rozebrać - powiedział zszokowany takim obrotem sprawy Ross.
Brunetka spojrzała na niego nieprzytomnym spojrzeniem dalej próbując rozsunąć suwak.
- Ahh, jest tak gorąco - jęknęła.
Ross wstał i stanął nad Laurą jeżdżąc po niej wzrokiem.
- Proponujesz mi coś? - zapytał. Ta na niego spojrzała a on zarzucił na nią koc i zwinął w rulon.
- Hej Ross!
- Hahhaa jaki fajny krokiet z ciebie Marano.
- Wypuść mnie! Gorąco!
Blondyn tylko się zaśmiał.
- Wypuść mnie... Proszę... - powiedziała uroczym głosem.
Chłopak popatrzył na nią zszokowany.
- O czym ty myślisz zboczeńcu?! - krzyknęła Laura wydostając się z rulonu i stając na łóżku. Było to jednak złe posunięcie ponieważ zakręciło jej się w głowie i poleciała do tyłu. Zaliczyłaby przy tym dość mocne spotkanie z podłogą gdyby blondyn jej nie złapał. Trzymając ją w ramionach czuł bijące od niej gorąco.
- Tak mi gorąco...Ross?
- Hmm?
- Rozbierz mnie. Ross szybko... Gorąco.
- Majaczysz jak zwykle Marano, nie ma mowy - odpowiedział kładąc ją z powrotem na łóżku.
- Ty głupku - wymamrotała.
- Czas spać napaleńcu - zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
~*~
Następnego dnia...
W schludnym do tej pory domu Lynchów panowało istne pobojowisko. Na podłodze oprócz tony butelek, śmieci,papierków i resztek jedzenia walali się także goście, którzy swoim stanem fizycznym nie byli w stanie przewyższyć nawet dwulatka. Wszyscy powoli zaczęli się wzbudzać, pamiętajac, bądź nie wydarzenia z minionej imprezy.Ci w lepszej formie zaczęli się wytaczać ku wyjściu ciągnąc ze sobą swoich towarzyszy,żeby tylko uniknąć krzyku Delly kiedy zobaczy to pobojowisko. I w ten sposób w domu zostali główni organizatorzy imprezy śpiący sobie smacznie i nie zdający sprawy z tego co ich czeka w bardzo bliskim czasie. Zapomnieli bowiem oni o najważniejszych gościach którzy teraz właśnie wylądowali na lotnisku które było oddalone o 2 godziny od ich celu.
*******************************************************************************
TADAM po wielu trudach ogarnięcia autorek UDAŁO SIE TO NAPISAĆ! matko bosko to był chyba rozdział na przełamanie, jeszcze nie było tak żebyśmy tak wolno ogarnęły się z napisaniem rozdziału ale cóż musi być ten pierwszy raz xd
Mam nadzieję że wam się spodoba i wyrazicie swój zachwyt lub też niezadowolenie w dużej ilości komentarzy na które już czekam z niecierpliwością xd
NASTEPNY za 2 TYGODNIE xd
BOŻE TO BEDZIE ZAJEBISTE *.* a moment kiedy Laura śpiewa Bilion Hits jest kompletnie nie do opisania <3 ( znaczy mojego zachwytu) a to na poczatku jest meega urocze a głosy się idealnie łączą i dopełniają :D
Doberek! :D Jak już Niewi wspomniała, dawno nie pisałyśmy rozdziału tak długo. (ale zwróćcie uwagę, jaki on długi ^^) Powodem tego jest po prostu koniec semestru... Jezu, tyle nauki to ja jeszcze w życiu nie widziałam ;___; Poprzedni weekend cały spędziłam przy książkach. Chociaż Niewi i tak ma gorzej, w końcu matura w tym roku... Asia na święta za granicą, a ja całe ferie nołlajfiłam w "Bleach" Uznałam, że muszę to skończyć póki mam wolne, bo nie zdam .-. Dostałam oczywiście za to porządny opieprz i musiałam wreszcie wziąć się do roboty...
Jak oczywiście zauważyliście, pojawiła się nowa postać. Jest ona efektem mojego nagłego natchnienia, by do opowiadania wstawić Happy'ego, gadającego, niebieskiego kota. Niewi niestety nie wyraziła zgody i zażartowała, że może jeszcze Usuiego. No to dobra! ;D
lalala a ja mam gify z Usuim <3
jeszcze jedna ważna sprawa. Wreszcie skontaktowały się ze mną 2 osoby. I ja proszę żeby mi łaskawie
odpisać, jedna z drugą >.> (Droga Halley, kiedy napisałaś byłam bez neta i przeczytałam wiadomość po kilku dniach, wybacz .-.)
Ach, i ogromnie dziękuję wszystkim którzy te nasze wypociny czytają i zapędzając mnie do roboty. Odkąd piszę tego bloga pisanie idzie mi o wiele lepiej i szybciej niż kiedyś. Nawet moja durna polonistka wychwaliła ostatnio moją pracę, twierdząc że jest najlepszą z 3 klas które to pisały <3 No i jedyna 5 z polaka na roku się kłania B| co ja bym bez was zrobiła <3 dziękuuuję ;****
jeszcze poczytajcie mojego drugiego bloga, bo tam tak pusto że aż się echo niesie... ;___; http://ciasteczko-z-czekolada.blogspot.com/
całusy ;*
~Ciasteczko <3
Tak dzisiaj jest bardzo ważny dzień :D Dokładnie pół roku temu założyłam tego bloga, nie spodziewałąm się wtedy że polubi go tak wiele osób i że odniesie on w pewnien sposób sukces. Na początku było jak było a potem pojawiło się Ciasteczko które swoim umiłowaniem do anime rozwala mnie każdego dnia coraz bardziej. Potem zaangażowałyśmy jeszcze Asię której dałyśmy absolutny zakaz wsiadania na motor, skuter lub inne cuś :D Bardzo się cieszę z naszej współpracy i mam nadzieję że będzie ona owocna w znakomite rozdziały i naszą znajomość na długo. Teraz chce podziękować WAM CZYTELNIKOM, jestem ogromnie szczęśliwa kiedy widzę wasze podekscytowanie rozdziałami i nerwowość czekania. Dzięki wam NASZ blog przez pół roku osiągnął (na ten moment)
65 obserwatorów
898 komentarzy ( jak odliczyć nasze to pewnie bd coś 700 ale nie wiem nie chce mi się liczyć xd większy wkład jest wasz xd)
48 559 wyświetleń
Dziękuję wam bardzo za te wspaniałe pół roku. Nie sądziłam że zajdę tak daleko i jest to dla mnie wręcz nie do ogarnięcia. A teraz bardzo ważna informacja: Musicie zdać sobie sprawę z tego że w pewnym momencie znajdziecie posta pt. ZAWIESZKA Będzie on nieunikniony, kiedy to nastąpi? Nie mam pojęcia. Od tego jak pójdzie mi matura zależy cała moja przyszłość, muszę się na nią przygotowac najlepiej jak umiem a czasu coraz mniej. Obiecuje wam że wrócę i dokończę tą historię jak tylko wszytsko będę miała za sobą ( czyli przy dobrych układach w połowie maja ), a dziewczyny razem ze mną. Także dziękuję wam jeszcze raz bardzo serdecznie <3